Epizod IV - Rozdział 33: Zaśmiecony umysł (Cecily Britt)
Witamy serdecznie w kolejnym rozdziale Peccatorum. Zaczynamy standardowe już rozdziały, które oprowadzają po nowych piętrach i służą jako typowe nadrabianie relacji między postaciami i badanie nowych miejsc. Dodatkowo zaznaczamy bieg wydarzeń i zarysowujemy pierwsze motywy w tym rozdziale, które już niedługo obrócą wszystko o 180 stopni :) Zapraszamy do lektury i przypominamy o tym, żeby po przeczytaniu zostawić po sobie ślad i podesłać blog dalej!
Rozdział 33: Zaśmiecony umysł (Cecily Britt)
Nie
spodobała mi się informacja o szczepieniu. Takie aktywności kojarzyły mi się z
dzieciństwem, gdzie rodzice wciąż starali się mnie kontrolować i układać mi
życie. Miałam nadzieję, że Elizabeth nie była drugim zdrajcą, o którym mówił
Jacob, bo w ten sposób mogła sterować wszystkim. Była moją główną podejrzaną,
ale wiedziałam, że ma taki szacunek w grupie, że nie miałam żadnych szans, żeby
do niej dotrzeć. Mogłam jedynie próbować przez Alana, ale nie było to takie
proste. Pechowiec był niesamowicie wierny i całkowicie oddany Elizabeth. Ufał
jej bezgranicznie. Sam temat zdrajcy nie
zaskoczył mnie kompletnie. Wiedziałam, że ktoś jeszcze musiał działać z Porywaczami.
Olivier był zasłoną dymną. Niepotrzebną ofiarą tego marnego przedstawienia.
Żałowałam, że nie mogłam go lepiej poznać. Podobnie jak Maks, tworzył sztukę.
Ja grałam na scenie, Pisarz przelewał myśli na kartkę, a Olivier wlewał w swoje
dzieła emocje i duszę. Miałam zamiar odnaleźć potencjalnego informatora i
dowiedzieć się jak najwięcej. Nadchodziły niebezpieczne czasy i chciałam się
zabezpieczyć. Moją szansą był Ethan, który był silny i mógł być moim osobistym
ochroniarzem, ale najgorsza była jego tchórzliwa strona. Żałowałam, że nie potrafił
jej wymazać. Bez niej mógłby być naprawdę ciekawym sprzymierzeńcem.
Lokaj
wyrwał mnie z głębi moich myśli:
- Mam bardzo dużo do
zrobienia, także zostawiam Państwa z kartami dostępu i liczę, że zobaczymy się
wieczorem. Nie bójcie się, to naprawdę wam pomoże.
Marna zagrywka
psychologiczna, pomyślałam. Za każdym razem, kiedy chciał nam coś przekazać
tak, żeby dotrzeć do nas głębiej, porzucał formy grzecznościowe i uderzał
bardziej bezpośrednio. Doskonale znałam takie sztuczki. Uczyli mnie ich, kiedy
miałam siedem lat. Manipulacja była prosta jak drut, kiedy tylko znało się jej
podstawowe założenia. Nie dało się jej jednak tak łatwo opanować do perfekcji.
Idealnym przykładem był Jacob, który doskonale pogrywał każdym w tym hotelu,
ale nie umiał dobrze tego dopiąć.
- Zaufamy tylko
Elizabeth. Jeżeli zapewni nas, że to nie zagrozi naszemu życiu to ją weźmiemy.
W innym wypadku możesz zapomnieć – powiedział Aaron.
- Przy takich
argumentach będę musiał Państwu pójść na rękę – zastanowiłam się czy słowa
Lokaja były wypowiedziane sarkastycznie. Trochę tak brzmiały – Panna Elizabeth pozna skład i działanie
szczepionki i dopiero po tym sama, własnoręcznie wykona na Państwu zabieg.
Grupa nie była zachwycona, ale wydała z siebie pomruk
zadowolenia. Lokaj ukłonił się i ruszył w stronę drzwi, zostawiając naszą
szesnastkę w środku. Gdy te się za nim zamknęły, głos zabrała Wendy:
- Nie podoba mi się
ten pomysł ze szczepieniami. Dobrze, że mamy przed sobą cały dzień. Trzeba
będzie dokładnie przeszukać przychodnię.
- Myślę, że szczepionki
pojawią się tam dopiero wieczorem – stwierdziła Elizabeth – Ale ja na pewno tam pójdę. Muszę zobaczyć,
co znajdziemy w tym pomieszczeniu. Jeżeli wszystko będzie tak profesjonalne,
jak w pozostałej części hotelu, to tam będziecie mogli przynosić osoby ranne.
Mój pokój odzyska nieco prywatności.
- Będziemy musieli
znowu się rozdzielić na grupy – powiedział Mycroft – Skupmy się na tym dobrze i spotkajmy dopiero na obiedzie.
- Szkoda, że oprócz
przychodni nie czeka nas nic ciekawego – stwierdził ze smutkiem Yama.
- Myślę, że w
magazynie znajdziemy coś ciekawego – zauważyła Sandra.
- Jak dla mnie magazyn
to kolejne piętro przypominające pomieszczenie gospodarcze, tylko zapewne
większe – strzeliłam – Ale może
pozytywnie się zaskoczę.
- Czy ktoś oprócz
Elizabeth chce iść sam? – zapytał Mycroft.
- Ja mogę sprawdzić
magazyn. Pójdę już teraz schodami, będzie szybciej. Zanim wszystko ustalicie to
zdążę się rozejrzeć – powiedział Maks ruszając w stronę wyjścia.
- Nie wolisz pojechać
windą z tą nogą? – zdziwił się Samfu.
- Muszę ją rozruszać –
odpowiedział Pisarz – Jeżeli mi nie
ufacie, to ktoś może iść ze mną.
- Idź – rzucił
Aaron – Dołączymy do ciebie niedługo.
Maks
zniknął za drzwiami.
- Nie potrzebuje
karty? – zdziwiła się Agatha.
- Nie. Jeżeli pójdzie
schodami to nie powinien mieć najmniejszego problemu. Piętro już jest
odblokowane. Lokaj pewnie robi to ręcznie po spotkaniu. Karty dostępu
odblokowują nam kolejne piętra w windzie – wytłumaczył Samfu. Jak zwykle
najlepiej rozumiał system zasad panujący w hotelu.
- W takim razie ja tez
pójdę już do przychodni. Nie skończyłam jeszcze pracy w laboratorium, a
pojawiło się takie piętro… Alan będę potrzebowała twojej pomocy – stwierdziła
Elizabeth.
- Po przeszukiwaniach
do ciebie wpadnę – obiecał.
Elizabeth bez słowa wyszła w ślad za Pisarzem.
- Dobra, to jak się
dzielimy? Mamy czternaście osób, to po siedem do jednej grupy – znajomością
matematyki pochwaliła się Wendy.
- Ja nigdzie nie idę –
stwierdziła beznamiętnie Lily. Spojrzałam na nią. Była wrakiem człowieka. Prawdopodobnym
kolejnym celem, dla potencjalnego mordercy.
- Daj spokój Lily.
Musisz się pozbierać – stwierdziłam.
- Jak mówi, że nie
idzie, to nie idzie – wysyczała Sandra, stojąc przy niej.
- Sandra – powiedziała
spokojnie Julia – Doceniamy twoją wielką troskę,
ale widzisz, że ona jest w kiepskim stanie. Jak nie chcesz żeby szła, to zostań
z nią chociaż. Nie powinna być teraz sama.
- Julia ma racje – kiwnął
głową Alan – Nie powinniśmy zostawiać jej
w tym stanie i to w tym miejscu.
Pechowiec nie zdążył ugryźć się w język. Lily podniosła
głowę i spojrzała w stronę labiryntu półek. Nieuważne słowa bolały najbardziej.
- Ja z nią zostanę – zobligowała
się Alice – Wiem, że mamy swoje problemy,
ale to ja pracowałam z tobą w pralni, kiedy się tu pojawiłyśmy. Pogadamy sobie,
a grupa w tym czasie przeszuka hotel. Skróćmy czas na przeszukiwania do 15:00
zamiast do 17:00 i spotkajmy się w czytelni. Ja tu z nią posiedzę, a jak będzie
wolała wrócić do pokoju, to ją tam zaprowadzę.
Sandra spojrzała na nią nieufnie, ale Lily nie sprzeciwiła
się. Trochę mnie to zdziwiło, ale skoro tego potrzebowała, to nie było sensu
się kłócić.
- Dobra, przekażemy to
Maksowi i Elizabeth – Mycroft kiwnął głową, jakby przytakiwał sam sobie – Ja mogę poprowadzić grupę, która pójdzie
przeszukać przychodnię i to coś gastronomicznego.
- Pójdę z tobą – Wendy
nie zaskoczyła mnie swoim wyborem. Do tej samej grupy dołączyła wkrótce Julia,
Samfu, Agatha oraz Aaron. Ten ostatni zadziwiał mnie ostatnimi czasy coraz
częściej. Wyglądał jakby wybierał wszystko
tak, żeby było jak najlepiej, chowając nawet urazę do Mycrofta. Ich konflikt
odszedł na drugi plan, co bardzo mnie cieszyło. Niepotrzebne emocje.
- W takim razie my
pójdziemy zbadać kino i magazyn – podsumowałam. Po chwili zastanowienia,
zdałam sobie sprawę, że do mojej grupy należał Ethan i Yama. Nie przeszkadzała
mi ich obecność. Oprócz tego dołączyła do nas Carmen, Sandra oraz Alan.
- Piętnasta w czytelni
– przypomniał Mycroft prowadząc swoich ludzi w stronę drzwi.
- Pamiętamy – odpowiedział
Yama. Po chwili zostaliśmy w czytelni w ósemkę. Spojrzałam na Alice, która
usiadła na krześle naprzeciwko Lily. Miałam złe przeczucia, co do tego duetu,
ale każdy widział, że Przyjaciółka z nią zostaje, więc wątpiłam, żeby ta zaryzykowała
i zrobiła coś głupiego.
- Może zaprowadzimy ją
od razu do Elizabeth? – zaproponował Ethan – Tutaj przyda się coś więcej.
- Możecie mnie nie
traktować jakby mnie tu nie było? – wystrzeliła nagle Lily. Spojrzeliśmy na
nią przestraszeni. Wyglądała na wycieńczoną. Była blada jak trup.
- P-przepraszam – zająknął
się Ethan.
- Nie masz za co – rzuciłam
ostro. Byłam pewna, że wyglądałam na bardzo zdenerwowaną – Zachowujesz się jak dziecko. Jak masz jakiś problem to go rozwiąż, jak
nie to zachowuj się normalnie, ale nie wyładowuj swojej złości na innych.
- Cecily… - westchnął
Alan.
- Nie – ucięłam – Nie może tak być. Mamy się nawzajem szanować
i współpracować. Nie stać cię na profesjonalizm? Nie wchodź nam w drogę.
Przez moment w mojej głowie pojawił się proces analizujący,
czy nie przesadziłam. Nie znałam jednak odpowiedzi, a patrząc na Lily, która
spuszcza głowę w dół, wiedziałam, że potrzebowała zimnego prysznicu. Miałam
nadzieję, że Alice nie zatruje jej jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było
możliwe.
- Dałaś czadu – powiedziała
Alice kiwając głową – Tak czy siak,
posiedzę tutaj z nią, wy róbcie swoje i rzeczywiście… nie kłóćcie się.
Wyszliśmy z czytelni,
zostawiając tą dwójkę na pastwę losu i zeszliśmy po schodach do windy. Nie było
widać śladu po drugiej grupie, która musiała już pojechać na jedno z dwóch
pięter. My wykorzystaliśmy to, że guziki były już aktywne i z dwóch pomieszczeń
wybraliśmy to, które mnie interesowało najbardziej. Magazyn. Drugie zdawało mi
się być delikatnym ukłonem w moją stronę. Nie wiedziałam, czy Porywacze celowo
wymyślili w ten sposób piętra, czy może był to przypadek, ale niektóre wydawały
się idealnie pasować do poszczególnych gości. Pracownia artystyczna pasowała do
Oliviera, Lodowisko do Raphaela, a sala gastronomiczna oraz kuchnia wydawały
się być idealne dla Audrey. Kino mogło być tym moim pomieszczeniem. Liczyłam,
że nie był zły omen. Nie byłam w żadnym przypadku przesądna, ale przyzwyczajono
mnie do tego, że każda sztuka miała swój scenariusz. Nie chciałam żeby jej
twórcy dostosowywali kolejne piętra do osób, których koniec nadchodził. To
mogłoby zabić całą radość z pobytu tutaj. Nie planowałam dać się zabić, ani tym
bardziej zostać zabójcą, więc miałam nadzieję, że uda mi się uniknąć tego losu.
- Cecily – Yama
wziął mnie na bok, gdy tylko wysiedliśmy na identycznej klatce schodowej, jak
na każdym innym piętrze.
- Tak? – zapytałam,
wiedząc na jakie tory zejdzie zaraz temat.
- Honor pokerzysty – zaczął
i widząc uśmiech na mojej twarzy dodał – Tak,
coś takiego istnieje. Honor pokerzysty każe mi wrócić do naszej rozmowy sprzed
ponad tygodnia. Wiem, że nie do końca przedstawiłem ci wszystkie informacje.
Jestem beznadziejny w przepraszaniu, ale nie chce żebyś uznała mnie za kłamcę.
Mogę to jakoś naprawić.
- Yama – westchnęłam,
poszerzając uśmiech na twarzy – Naprawdę
nie przejmuj się. Byłeś na dobrym tropie. Im mniej osób o tym wiedziało tym
lepiej.
- Chciałbym ci to
jakoś wynagrodzić. Może potrzebujesz w czymś pomocy? – widziałam jaką
trudność sprawiało mu powiedzenie tego. Nie był wylewnym człowiekiem i żałowałam,
że nie mogłam przeczytać transkrypcji jego myśli, bo byłam pewna, że to byłaby
zaskakująco dobra lektura. Przez moment chciałam odmówić, ale wtedy coś mi się
przypomniało. Miałam w planach mały eksperyment, a zaangażowanie do tego Yamy
było niebezpieczne, ale dawało mi idealną sytuację do tego, żeby nikt mnie nie
przyłapał. Tylko, czy mogłam zaufać Pokerzyście?
- Będę miała do ciebie
prośbę, ale pogadamy o tym później, okej? Będziesz musiał mi pomóc coś
przynieść.
- Nie należę do
najsilniejszych – powiedział szczerze – Ale
jak damy sobie rade, to nie ma problemu.
- I nie zawracaj tym
sobie głowy – poprosiłam. Kiwnął głową i dołączyliśmy do grupy, która o
czymś dyskutowała.
- Nie wiem, czy opłaca
się patrzeć na pozycję schodów. Myślę, że za mało wiemy, no, ale oczywiście
możemy być w lewym skrzydle.
- Wciąż nie
sprawdziliśmy tego z nicią, która pokazałaby nam, w którą stronę jedzie winda –
przypomniała Carmen.
- A co jeżeli ona nie
jeździ, tylko pomieszczenia same się zmieniają? – zapytał Ethan.
- Wiem, że ten hotel
jest dziwny, ale to byłoby już po prostu nielogiczne – stwierdził Alan, jak
zwykle grzecznie i uprzejmie.
- Nie rozumiem
dlaczego nie jesteśmy w stanie zrozumieć mechaniki tych cholernych schodów – Yama
spojrzał na nie, jakby oczekiwał, że mu odpowiedzą.
- Liczba niewiadomych
rośnie – stwierdziła Florystka – Budynek
hotelu przypomina mi dużą sieć ogrodów, które rozrastają się i są pełne
tajemniczych zakamarków. Szkoda, że poznajemy je w tak przykrych
okolicznościach.
- Nie patrzyłem na to
w ten sposób – stwierdził Ethan – Ale
coś w tym jest! Myślę, że za tym wszystkim może stać wielki magik, a cały pobyt
tutaj to jeden wielki pokaz magii. To tłumaczyłoby tak wiele.
Ethan
lubił trzymać się takich głupich myśli. Spojrzałam na niego z politowaniem.
Byłam przyzwyczajona, ale momentami był w stanie mnie zaskoczyć.
- Jak dla mnie to po
prostu wysoko rozwinięta placówka, która została zbudowana za setki milionów
dolarów w zupełnie innym celu i dostosowana do tego, co widzimy teraz – przedstawiłem
im moją tezę, w którą rzeczywiście wierzyłam.
- Zabijasz kreatywność
– zaśmiała się Sandra.
- Chodźmy do środka – przerwał
Alan, który stanął przy blaszanych drzwiach. Grupa poszła za nim i wkroczyliśmy
na jedno z czterech nowych pięter. Magazyn był ogromny. Nie wiedziałam, czy
dorównywał wielkością deptakowi czy czytelni, ale wydawał się być równie duży.
Całe pomieszczenie było rozłożone na planie prostokąta. Drzwi znajdowały się na
jednym z krótszych boków. Przed nami, w rzędzie, stało dwanaście półek, które przypominały
te znajdujące się w królestwie Maksa, ale z jedną różnicą – były metalowe, a
nie drewniane i zamiast książkami, wypełnione zostały przeróżnymi przedmiotami.
Mój mózg nie był w stanie tego wszystkiego opisać, a półki uciekały przed moim
wzrokiem w głąb mrocznego pomieszczenia. Na oświetlenie składały się lampki
oraz wiszące wysoko halogeny. Nie pasowało to do wystroju, ale nie do końca się
na tym znałam. Oprócz tego, na dole, przy półkach stały kartony. Gdzieniegdzie
znajdowały się rozkładane drabiny, którymi można było dotrzeć do wyżej
położonych przedmiotów. Półki były na tyle wysokie, że nawet Maks nie mógł
dosięgnąć do najwyższych. Piętro robiło dobre pierwsze wrażenie.
- Ale rupieciarnia – westchnęła
Florystka – Wygląda jak szopa za moim
domem. Też miałam tam tyle skarbów.
- Jeżeli to miejsce
nie ma spisu, to w życiu tu niczego nie znajdziemy – stwierdził Yama
patrząc na półki.
- Jest spis – uspokoił
nas głos po prawej stronie. Maks siedział przy katalogach – Dzięki temu, że dotarłem tutaj pierwszy
mogłem się rozejrzeć. Jest tutaj praktycznie wszystko, co moglibyście sobie
wymyślić. To piętro jest znacznie lepiej wyposażone niż pomieszczenie
gospodarcze, ale nie to jest w nim najciekawsze.
Spojrzałam
na stosy segregatorów i zastanawiałam się po co w tym miejscu było tyle rzeczy.
Czy Porywacze dawali nam specjalnie tyle opcji na popełnienie zmyślnej zbrodni?
- Nie trzymaj nas w
niepewności Kapeluszniku – poprosiła Sandra. Od ostatniego procesu
odzyskała pewność siebie. Nawet nie reagowała tak gwałtownie na Ethana, chociaż
byłam pewna, że za nic w świecie nie zostałaby z nimi sama w jednym
pomieszczeniu.
- Są tutaj rzeczy
Raphaela, Dismasa, Rewa, Audrey oraz Jacoba. Prawdopodobnie większość, która
trafia tutaj po śmierci. Nie sprawdzałem pokojów, ale wydaje mi się, że Lokaj
zbiera rzeczy osobiste i składuje je tutaj. Warto będzie je przejrzeć – Maks
wskazał stos kartonów niedaleko – Co
ciekawe są wpisane do spisu rzeczy. Zdołałem też sprawdzić jak działa system i
ma jedną ciekawą funkcję…
- Chwila, a gdzie są
rzeczy Bzu? – zapytała Carmen – Przecież
on też zginął.
- Część jego obrazów
trafiła do pracowni malarskiej – przypomniała Sandra.
- Resztę rzeczy pewnie
zabezpieczyli Porywacze, żeby zabrać nam możliwość szperania w rzeczach zdrajcy.
Po tym, co się stało, nawet bym się nie zdziwiła – stwierdziłam.
- Rzeczy Oliviera w
większości trafiły do pracowni malarskiej – Neri wyłoniła się znikąd – Pozostałe nie powinny was interesować.
- Ukrywacie kolejny
błąd? – Pokerzysta spojrzał na nią.
- Po prostu nie możemy
wam ich dostarczyć. Mamy teraz sporo na głowie, więc przyszłam tylko wyjaśnić
wątpliwości. Miłej zabawy z szperaniem w tych rzeczach – powiedziała i
zniknęła. Do tego nie mogłam się przyzwyczaić.
- Cóż. Musimy
zadowolić się tymi pudłami – stwierdził Alan.
- O jakiej funkcji
mówiłeś? – Yama skierował pytanie w stronę Pisarza.
- System spisu rzeczy
jest naprawdę… ciekawy. Spójrzcie – podał nam jeden z segregatorów. Chociaż
album był w formie fizycznej to rzuciło mi się w oczy, że tak naprawdę składał
się z dotykowych paneli.
- Zaawansowana
technologia jak na takie pomieszczenie – zdziwiłam się.
- To jeszcze nic – Maks
pokuśtykał w stronę półki. Wskazał palcem na skórzany portfel – Wpiszcie w prawym górnym rogu słowo
„portfel” i znajdźcie ten model.
- Co mamy zrobić? – zdziwił
się Ethan.
- Och, tutaj! – Alan
aktywował dotykowy panel, który wyświetlił holograficzną klawiaturę. Wpisał
słowo, o którym mówił Maks i na liście pojawił się symbol odświeżania. Po
chwili zobaczyliśmy identyczny egzemplarz, do tego, który leżał na półce. Obok
przedmiotu wyświetliła się lista danych – ilość, opis, stan, miejsce oraz to,
czy znajduje się w magazynie, czy nie – Mamy.
- Patrzcie na to – Maks
sięgnął po portfel i podniósł go. Spis natychmiast się zaktualizował i pojawił
się ogromny napis „przedmiot zabrany… pięć sekund temu.”.
- Wow – Iluzjonista
wyraził swój zachwyt – Co to za
technologia!?
- Robi wrażenie – przyznała
Sandra.
- To zabezpieczenia,
żeby rzeczy stąd były wykorzystywane przez osoby, które rzeczywiście chcą ich
użyć do czegoś normalnego, a nie do zabijania się nawzajem – zgadł Maks – I chwała za to Porywaczom. Mamy tutaj bardzo
dużo przydatnych rzeczy, a jak ktoś użyje tego w złym celu – będzie jak na
widelcu, szczególnie jak będziemy kontrolować to miejsce.
- Masz jakąś propozycję?
– zapytała Carmen.
- Powinniśmy wyznaczyć
jedną, a może nawet dwie osoby, które będą pilnowały tych rzeczy – odłożył
portfel na miejsce i zobaczyliśmy jak status przedmiotu znowu się zmienia,
pokazując, że wrócił na miejsce, ale też, że był wypożyczony jeden raz.
- Ja i Lilia możemy
się tym zająć – zaproponowała Carmen – Nie
lubię za bardzo takich miejsc, ale wiem, że ona się tutaj odnajdzie.
- Możemy tak ustalić,
chyba że Agatha nie będzie chciała – powiedział Maks – Zapytamy jej jak pójdziemy na obiad.
- Nie idziemy na obiad
– przypomniałam sobie o zmianie planów – Mamy spotkać się o 15:00 w czytelni, bo Lily się gorzej poczuła i Alice
się nią zajęła.
Zobaczyłam dziwny grymas na twarzy Pisarza, ale nie
skomentował on całej akcji, tylko kiwnął głową.
Usiedliśmy
wszyscy w kółku przy pierwszej paczce. Zawierała rzeczy Dismasa, pierwszego,
który zginął w tym hotelu, przynajmniej odkąd tutaj przybyliśmy. Pudełko było
całkiem lekkie. Wychodziło na to, że Dismas nie miał zbyt wiele.
- Czuję się dziwnie szperając
w jego rzeczach – powiedziała Sandra – Prawie
zapomniałam, że ktoś taki tutaj był.
- Pamiętacie jak kazał
Alanowi biec po schodach, bo bał się, że przez jego pecha spadniemy wszyscy
windą? – zapytał Yama. Grupa wybuchnęła śmiechem.
- To chyba Aaron się
wtedy za nim wstawił – przypomniałam.
- Tak, to chyba był
Aaron – przyznał Pechowiec – Było mi
wtedy strasznie głupio.
- Zobaczymy, co tutaj
ma – Maks otworzył pudełko i zobaczyliśmy od razu, że nie miał zbyt wielu
rzeczy. W środku znajdował się jego zegarek, który Dismas miał przytroczony
zawsze do kieszeni. Obok leżała, zwinięta w rulon, jego bandana. Kawałek dalej
zobaczyliśmy zdjęcie. Kojarzyłam je z jego pokoju. Przedstawiało kobietę,
całkiem ładną. Nie miałam pojęcia, kto to był, bo fotografia nie miała podpisu,
ale podejrzewałam, że to musiała być jego narzeczona, albo żona. Dismas miał 25
lat, był najstarszym gościem Hotelu.
- Dalej nie jestem
pewna, kto to jest – wyraziłam zdziwienie na głos.
- To jego kobieta.
Wspominał coś o niej pewnego razu – stwierdził Alan.
- Zabita przez jego
własny gang – powiedział ze spokojem Maks. Spojrzeliśmy na niego.
- Skąd to wiesz? – zdziwił
się Pechowiec.
- Och, nie mówiłem
wam, ale znalazłem w biurze informacje o nas. Właściwie wpadłem na trop
dzisiejszej nocy, więc nie zdążyłem jeszcze ich przejrzeć, ale z ciekawości
przewertowałem akta Dismasa. Nie było tam nic szczególnie przełomowego, raczej
proste informacje… Och, no tak, zapomniałem – ostatnie słowa wyszeptał i
sięgnął do kieszeni po notatnik. Dopisał coś, wyciągniętym znikąd długopisem.
Obserwowałam go z zaciekawieniem, ale nie wiedziałam, co robił – Wybaczcie, mam pewne zobowiązanie i muszę
spisywać swoje informacje. Powiedzmy, że kiedyś na tym skorzystacie.
- Takie tajemnicze
teksty irytują mnie strasznie. Dopiero, gdy Jacob zginął zrozumiałam jak bardzo
– powiedziała Sandra.
- Zapisuje swoje
przemyślenia dotyczące pobytu tutaj. Jakby ktoś, kiedyś mnie zaatakował, to
całość pozostawię do waszego wglądu – uśmiechnął się delikatnie. To było
bardzo mądre z jego strony.
- A nie mówisz nam
wszystkiego? – zdziwiła się Uwodzicielka – Myślałam, że przekazujesz nam wszystko, czego się dowiesz mądralo.
- To jest naturalna
kolej rzeczy – wyjaśnił – Jak miałbym
przekazywać każdą informację, to bym mógł z wami rozmawiać całymi dniami.
Przekazuje tylko te, które uznam za ważne w danym momencie. Nie ma nic gorszego
niż zaśmiecony umysł.
- Wystraszyłbyś się
jakbyś wszedł do mojego – uśmiechnęła się zawadiacko – Oczywiście tylko stwierdzam fakt.
- Zdradzisz chociaż,
jak dowiesz się czegoś o nas? – zapytał Yama.
- Również tylko w
wypadku, gdy dowiem się czegoś wartego uwagi. Pozostałe informacje przemilczę –
przyznał. Miałam nadzieję, że w moich aktach nie znajdzie niczego, co
mogłoby mnie pogrążyć. Każdy miał jakieś haki, a nie wiedziałam, gdzie była
granica wytrzymałości tej grupy.
- Ciężko się z tobą
dogadać. Może potrzebujesz przy tym pomocy? – Yama zawsze przyjmował
podobną taktykę. Cieszył mnie jego zapał.
- Nie obiecuje, ale
może skorzystam – odpowiedział Pisarz.
- Dobra, sprawdźmy, co
tam jeszcze mamy i przejdźmy dalej – zaproponowała Florystka.
- Czy to jest… - Ethan
wyciągnął z pudełka, coś co kształtem przypominało pistolet – broń palna?
- Nie jest nabita. To
pistolet skałkowy. Działał na proch, który był… pobudzany przez ten zamek
skałkowy. Szła iskra i po niej strzał – wytłumaczył fachowo Maks – Interesowałem się nieco historią.
W miejscu, za które się trzymało broń, zauważyłam
wygrawerowany symbol dłoni. Pisarz ponownie pospieszył z wytłumaczeniem:
- To jest organizacja,
do której należał. Pewnie ta broń to pamiątka.
- To był dziwny
człowiek – oceniła Sandra – Przejdźmy
dalej.
Drugie
pudło było większe. Rzeczy Raphaela nie zawierały w sobie niczego ciekawego.
Znaleźliśmy dwie pary łyżew, wykonanych niesamowicie dokładnie z wysokiej klasy
materiałów. Poza tym w środku był płaszcz, który Łyżwiarz kochał nosić, a także
parę innych części garderoby. Poza ubraniami nie zauważyliśmy niczego.
- Skrzynia jak u baby
– zaśmiała się Sandra. Jakby to nie brzmiało, miała rację.
- Myślałam, że będą
tutaj ciekawsze rzeczy. Nie znaleźliśmy póki co nic nadzwyczajnego – Sandra
wyglądała na niezadowoloną.
- Alan, pomożesz mi
poukładać te dwa kartony z powrotem? – poprosił Yama.
- Jasne – odpowiedział
po chwili Pechowiec. Podszedł do Pokerzysty i razem zaczęli się grzebać w
środku. Spojrzałam na nich ukradkiem i zobaczyłam, że Yama zaczyna o czymś z
nim gadać. Nie miałam pojęcia, o co chodziło, ale miałam nadzieję, że nie był
to kolejny sekret.
- To będzie ciekawe – Ethan
przytaszczył zdecydowanie największe pudło, należące do Rewa. Otworzył wieko, a
z środka poczuliśmy całą gamę zapachów. Stęchliznę, ziemię, coś zepsutego oraz
alkoholową nutkę z domieszką spalenizny.
- Co… to… jest… - zatkałam
sobie nos, odchodząc krok w tył.
- Paskudny smród – Maks
brzmiał zabawnie z zatkanym nosem – Nie
wiem, czy znajdziemy cokolwiek użytecznego w tej skrzyni. To raczej same
śmieci. Najcenniejsze były notatki, które udało mi się już odzyskać. Nie
ryzykowałbym przeszukiwania tej skrzyni.
Zajrzałam
ukradkiem do środka i zobaczyłam duży but, dwa szerokie kubki, kawałek kanapki
oraz procę. Coś śmignęło mi przed oczami. Odsunęłam się jeszcze dalej, a w mój
ślad poszła reszta zespołu.
- Nie ma sensu – potwierdziła
Uwodzicielka – To wygląda strasznie.
- Co on tutaj
nazbierał? – zapytała Florystka podnosząc coś, co wyglądało jak skórzany
pasek z gwiazdą, do którego było coś przyczepione. Całość była zaplątana w
kawałek drutu kolczastego.
- Możemy przejść dalej
– stwierdziliśmy zgodnie po słowach Maksa. Carmen odłożyła swoje
znalezisko, które z trzaskiem wleciało do rzeczy Komunisty. Alan i Yama
dołączyli do nas przy kolejnej skrzynce. Przedmioty, które tam znaleźliśmy
musiały należeć do Kucharki, chociaż trochę dziwiła mnie ich ilość. Było tam
zaledwie parę narzędzi do pracy w kuchni, książka z przepisami, fartuch i
czapka kucharska. Czy Audrey nie miała żadnych prywatnych rzeczy? Wszystko
kręciło się w jej życiu wokół pracy? Przypominało mi to trochę moje życie,
gdzie cały czas grałam na deskach teatru życia, ale aktorstwo różniło się
znacząco od tego, co robiła Audrey.
- Brakuje jej tutaj – Alan
spochmurniał – Szkoda, że wszystko
potoczyło się w ten, a nie inny sposób.
- Nie wracajmy do
tego. Skupmy się na przetrwaniu – poprosiłam.
- Trzeba pamiętać, że
w skrzyni Audrey są potencjalne narzędzia zbrodni – zaznaczył Yama.
- Ciekawe, co jest w
tym. To dobytek Jacoba – Maks wskazał na najmniejsze ze wszystkich pudełek.
- Mało tego miał – stwierdziłam.
- Jedyną rzeczą, która
się u niego wyróżniała była tablica z jego równaniami i notatkami – Yama
wyciągnął stos papieru, gdzie oprócz krótkich słów i skrótów myślowych,
przebijały się zdjęcia oraz rysunki.
- Możecie to tu
zostawić, zajmę się tym – powiedział Maks – Przejrzę dokładnie i jak znajdę coś ciekawego to dam wam znać.
- Jesteś złotym
człowiekiem Maks – stwierdziła Sandra – W
sumie zastanawia mnie jedna rzecz.
Uwodzicielka
wstała i spojrzała na półki. Podeszła bliżej, jakby szukała czegoś konkretnego:
- Jest ten cały
licznik, co nie? Na cholerę on nam, jak i tak ktoś może zabrać stąd przedmiot i
go nie zwrócić? Co jeżeli przesunę każdy z przedmiotów tak, żeby nie był
zaliczany do spisu?
Zaskoczyło mnie, że to pytanie zadała Sandra, bo właściwie
było całkiem sensowne. Jak na zawołanie rozbrzmiał komunikat. Nasze bransoletki
zawibrowały:
- Dodano nowy zakaz:
Zakaz niszczenia piętra – magazyn oraz rzeczy z niego pochodzących.
- To się nacieszyliśmy
– westchnął Yama.
- To było do
przewidzenia – powiedziałam – Ale
chcieli zrobić z tego widowisko.
- To trochę surowy zakaz.
Nie opłaca się brać czegokolwiek, skoro przypadkowe zniszczenie czegoś może
skończyć się karą – powiedziała Carmen.
- Myślę, że nie chodzi
o zwykłe zniszczenie, tylko celowe wynoszenia rzeczy i rozwalanie ich poza tym
piętrem – rzucił pomysłem Yama.
- Czyli nic innego
tutaj nie znajdziemy – powiedział Ethan – Możemy wracać?
- Na pewno trzeba
będzie pamiętać o ustawieniu tutaj Carmen i Agathy – przypomniał Alan.
- Powiem jej to – obiecała
Carmen, uśmiechając się ciepło.
- To możemy przejść na
salę kinową. Idziesz z nami Maks? – pytanie skierowałam w stronę Pisarza.
- Właściwie to
chciałbym was poprosić jeszcze o pomoc. Zrobiłem małą listę potrzebnych mi
rzeczy i chciałbym, żebyście pomogli mi je przynieść. Pomogą mi nieco w pracy,
a być może będą jakąś wskazówką.
- Dużo tego? – zapytał
Yama.
- Zaledwie parę
pozycji. Zaznaczę je wam. Zrobiłbym to sam, ale zanim dotaszczę się na drabinie
do tych wszystkich punktów to minie parę dni – klepnął pokazowo w nogę.
Spojrzeliśmy na listę rzeczy. Znajdowały się na niej same artykuły papiernicze,
takie jak mazaki do zakreślania, zakładki, stojaki na książki oraz notatki,
spinacze, a także segregatory. Oprócz tego poprosił o latarkę, a także zwój
żyłki.
- Po co ci żyłka? – zapytała
Sandra.
- Wyjątkowo się nie
mogę podzielić, ale zaufajcie, że w żadnym niecnym celu. Zresztą proszę o nią
was, więc możecie mi uwierzyć na słowo. To byłoby wysoce nieopłacalne żebym
prosił was o narzędzie zbrodni. Mam nadzieję, że rozumiecie – wyjaśnił
rzeczowo Pisarz.
- Pomożemy ci – uspokoiłam
go. Wzięliśmy się do pracy. Przeszukiwanie korytarzy pomiędzy półkami było
żmudne. Chociaż katalog dokładnie pokazywał gdzie czego szukać, to i tak nie
było to proste. Łatwo było zgubić się w tych korytarzach, nie wiedząc jak
wysoko należało się wspiąć, żeby sięgnąć po przedmiot ukryty na szóstej półce
od góry. Mimo to, po niecałej godzinie skompletowaliśmy całą listę rzeczy, o
które prosił nas Maks. Podziękował nam szczerze i powiedział, że znacznie
ułatwiliśmy mu pracę. Do zbioru dołączył jeszcze duży, zielony plecak, w który
zapakował wszystkie skarby. Gdy skończył, to materiał był cały napięty.
- Dziękuje raz jeszcze
– powiedział Maks i ugiął się lekko, próbując walczyć z ramiączkami.
- Idziemy do kina.
Pamiętaj, że spotykamy się o 15:00 w czytelni – przypomniałam mu.
- Będę – potwierdził.
Rozeszliśmy
się, zostawiając spowolnionego ciężarem Pisarza z tyłu. Opuściliśmy
pomieszczenie i ruszyliśmy prosto do windy, która pojawiła się po chwili.
Wcisnęliśmy przycisk i w milczeniu przenieśliśmy się na kolejne piętro. Klatka
schodowa nie wyróżniała się w żaden sposób – poza schodami. Te znajdowały się
po prawej strony od windy, co mogło oznaczać, że znajdowaliśmy się w prawym
skrzydle. Dalej nie mogłam zrozumieć jak duży był ten hotel. Plan, który znalazł
Maks wskazywał, że instytut badawczy, który tutaj był, kształtem przypominał
literkę „H”. Nie mogłam sobie tego dobrze wyobrazić, ale nigdy nie miałam zbyt
dobrej wyobraźni przestrzennej.
- Strasznie brakowało
mi tutaj telewizji – przyznał Alan.
- Udało mi się odpalić
telewizor, który znaleźliśmy w pomieszczeniu gospodarczym. Umilał nam czas,
kiedy… - zaczęła mówić Sandra.
- Nie wiem, czy chcemy
to słyszeć – stwierdził Alan.
- Spokojnie kochasiu –
zaśmiała się – Umilał nam czas, kiedy
rozwiązywaliśmy zagadkę.
- A skąd miałyście
filmy? – zapytałam.
- Znalazłyśmy w
skrzynce w pomieszczeniu gospodarczym – odpowiedziała. Dawno nie oglądałam
dobrego kina. Miałam nadzieję, że to piętro to zmieni, chociaż mój gust był
wybredny i mało mnie interesowały zwyczajne filmy. Byłam ciekawa, czy nie było
tam żadnej produkcji, w której grałam.
Przeszliśmy
przez blaszane drzwi. Weszliśmy do dużego przedsionka, przed ogromnym ekranem.
Na lewo od nas stało około dziesięciu rzędów wygodnych foteli, które znałam z
najlepszych sali kinowych. W pomieszczeniu panował delikatny półmrok, a jedynym
mocno rzucającym się w oczy elementem była zielona naklejka wskazująca na to, w
którą stronę mamy wyjście. Mojej uwadze nie umknęły rzędy głośników, które
miały sprawić, że dźwięk otaczał osobę oglądającą z każdej strony. Na tyłach
zauważyłam pomieszczenie z projektorem, gdzie wybierało się film, który miał
być odtwarzany.
- Wiem, gdzie będę
spędzał wolny czas – w głosie Ethana słychać było zachwyt.
- Moglibyśmy urządzać
sobie tutaj wieczorki filmowe – zauważyła Florystka.
- Mamy jeszcze trzy
godziny do spotkania w jadalni. Może pójdziemy coś obejrzeć? – zaproponował
Yama, który wyglądał na bardzo zadowolonego.
- Może sprawdźmy
najpierw zaplecze – nie czekając na odpowiedź ruszyłam w tamtą stronę.
Byłam ciekawa tego, co będę mogła tam znaleźć. Weszłam pierwsza, trafiając do
niedużego pokoju, w którym było nieco więcej światła. W środku znajdował się
projektor, stół, krzesło oraz paręnaście szaf wypełnionych filmami. Wystarczyło
tylko umieścić odpowiedni nośnik w projektorze i oglądać.
- Ale kolekcja – ucieszyła
się Sandra – Ciekawe, czy mają jakieś
filmy por…
- Cecily, czy to nie
twoja produkcja? – przerwał jej Yama. Podał mi pudełko. Zobaczyłam dobrze
mi znaną okładkę.
- „Przeklęta księga” –
wyrecytowała zaciekawiona Sandra – To
jakiś horror?
- Bardziej
dreszczowiec. Pierwsza poważna rola, wcześniej grałam sporo jako dzieciak – odpowiedziałam
im uśmiechając się ciepło.
- Musimy to obejrzeć!
– krzyknęła Sandra wyrywając płytę i podchodząc do projektora – To musi być hit!
- Czekajcie, to
delikatny sprzęt, ja to włączę – powiedziałam. Wzięłam od niej nośnik i
umieściłam w specjalnej kieszonce. Ustawiłam licznik na zero i dostosowałam
ustawienia. Nauczyłam się obsługi projektora bardzo wcześnie, kiedy jeszcze
byłam mała i jeździłam po studiach nagraniowych z rodzicami.
Film
był gotowy do oglądania. Ukłoniłam się teatralnie i wskazałam im wyjście:
- Zapraszam państwa na
wyjątkowo seans – uśmiechnęłam się. Grupa ruszyła w stronę wyjścia. Coś
nagle mignęło i światła na sali kinowej przygasły. Zdziwiona spojrzałam na
panel do kontroli światła, ale nikt przy nim nie stał. Po chwili zgasł
podświetlony ekran, a moment później światło w pomieszczeniu, w którym byliśmy.
Hotel pogrążył się w całkowitej ciemności.
----------------------------------------------------------------
Dziękujemy za wsparcie Naszym Patronom:
- Raika
- Pozostali Patroni z niższych progów
No to powoli zaczyna się. Nie pójdę jeszcze aż tak daleko by stwierdzić, że dostaliśmy konkretne wskazówki, ale myślę, że po tym rozdziale można już powoli mieć obraz tego co może się stać w niedalekiej przyszłości, zwłaszcza w związku z magazynem. ;)
OdpowiedzUsuńIdąc w miarę chronologicznie pod względem pojawiania się w tekście, widzę, że Cecily zwróciła uwagę na te ‘talentowe’ pomieszczenia. Było to dosyć oczywiste od samego początku, ale nie sądzę, żebym wypowiedział się na ten temat wcześniej, więc zrobię to teraz. W 1 epizodzie pojawienie się lodowiska zbiegło się ze sprawcą; w 2, pub, w którym odbył się pokaz talentu Iluzjonisty stał się miejscem zbrodni; i tak samo z biurem, które z racji, że jest takim ‘centrum informacji’ poniekąd można uznać za związane z detektywem, dlatego sądzę, że podobnie może być i teraz. Idąc tym tokiem myślenia, najbardziej prawdopodobnym miejscem zabójstwa/ukrycia ciała będzie kino. Nie dość, że jest związane z talentem Aktorki, wpada w dotychczasowy schemat, bo wszystkie z wymienionych przeze mnie pomieszczeń były odblokowywane w tym samym epizodzie co działa się w nich akcja. Mam nadzieję, że się mylę, bo byłoby to trochę mocno przewidywalne pod względem następnych epizodów :P W każdym razie, dodam tu jeszcze, bo wydaje mi się, że wtedy o tym nie wspomniałem: kiedy w 1 epizodzie Raphael dał swój pokaz, spodziewałem się, że zabije, bo przypomniał sobie o byciu w blasku reflektorów i nie będzie w stanie wytrzymać życia bez pokazywania się publiczności xD
Następnie, sam magazyn. Na pewno stanowi doskonałe miejsce zaopatrzenia dla potencjalnych morderców. :D Nie wydaje mi się, żeby system był taki piękny i w przypadku, gdy wzięty z tego miejsca przedmiot zostałby użyty do zabójstwa, wszystkie dane na temat jego wzięcia byłyby usunięte z rejestru. Oj, coś czuję, że tutaj jeszcze wiele ciekawych rzeczy się zadzieje :D Tak z ciekawości, ten pistolet Dismasa jest bardziej czymś pamiątkowym, czy był faktycznie używany w akcji? Ostatnio słyszałem coś na temat zamków skałkowych i choć odnosiło się to bardziej do karabinów jakoś z XVII/XVIII wieku, nie były to zbyt zaufane bronie. Od nich wzięło się też powiedzenie ‘spalić na panewce’, bo pomijając ich celność, istniało duże ryzyko, że ta panewka (część, po której ‘spływały’ iskry) będzie miejscem ostatniego spoczynku iskier, które nie dotrą do prochu. Stąd to pytanie. :) Choć jestem niemal pewny, że będzie to bardziej nowoczesny model, szczerze zaciekawiło mnie to jak ten pistolet był wykorzystywany, więc jeśli odpowiedź nie okaże się spojlerem, to czekam na odpowiedź ;) Wspominając już o rzeczach zmarłych, coś czuję, że pudło Rewolwerowa skrywa coś ważnego fabularnie, a zapachy były po to, żeby zniechęcić do szukania tam xD
I to chyba już wszystko. Sądząc po przejściu na końcówce rozdziału, coś czuję, że w następnym czeka nas seans filmowy :O. W dodatku, taki bardziej dosłowny. No chyba, że była to po prostu metoda na przeskoczenie w czasie do spotkania z drugą grupy bez potrzeby pisania rozdziału z ich perspektywy. Jeśli jest to druga opcja – kciuki w górę, a jeśli pierwsza – też fajnie. Motyw lub sposób zabójstwa zabrany z filmu mógłby być całkiem ciekawym pomysłem ;) A, i jeszcze w momencie, gdy jest mowa o tym, że Lokaj odblokowuje schody po spotkaniu zabrakło ‘e’ w ręcznie i jest ‘ręczni’. Wykorzystując tą literówkę, zręcznie wycofam się zanim atmosfera zrobi się niezręczna przez to, że zacznę zbaczać z tematu. (hłe, hłe, przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć) Dlatego też, GREKy odmeldowuje się. Do zobaczenia pod następnym rozdziałem :D
Czekałem na takie pytania! Tak w skrócie (bo dłuższy komentarz, cholera jasna mi się usunął, bo mi się strona odświeżyła :/ ) Staram się unikać schematyczności na zasadzie - padło tyle facetów, czas na kobiety - pomieszczenia otwierane dopasowane do wkrótce umierających czy egzekucje z jakimś konkretnym schematem - mimo to czasami delikatna schematyczność się wkradnie, ale raczej niezamierzona. Miejsce morderstwa w tym epizodzie będzie nietypowe ^^ Cały proces myślę, że się Wam spodoba, bo jest rozplanowany i dosyć rozbudowany. Powinien zaskoczyć.
UsuńZ Magazynem nie może być tak prosto oczywiście, widać w tym rozdziale z jaką łatwością Porywacze naginają zasady. Co do pistoletu Dismasa to sam twórca określił go jako zabytkowy i pełniący raczej funkcję talizmanu szczęścia :D Także chyba jednak chodzi o taki antyk. Nie miałem pojęcia o tej ciekawostce, ale jest ciekawa :o I to nie spoiler akurat. Co do rzeczy Rewa... xD Cóż to byłby dobry motyw, Rew z jednej strony po prostu jest flejtuchem, ale z drugiej nie wiadomo, co tam jest ;)
Awaria prądu jest w pełni zaplanowana i jest początkiem, albo właściwie rozwinięciem pewnego wątku, który będzie dosyć kontrowersyjny, sami ocenicie już wkrótce.
Literówkę obiecuję poprawić przy okazji (dzięki za czujność) i żart jak zwykle na poziomie xD
Dzięki za komentarz!
Wsumie nie sprecyzowałem dokładnie jakby by miał działać pistolet, aczkolwiek myślę że przy nabiciu go prochem powinien wystrzelić.
UsuńChciałbym zaznaczyć dość poważne dwa błędy merytoryczne z poprzedniego rozdziału 1 szczepionki nie polegają na podawaniu przeciwciał a martwych wirusów/bakterii lub plazmidów bakteryjnych z konkretnym czynnikiem patogennym. 2 podając przeciwciała można kogoś tym zabić wywołując konflikt serologiczny. Przeciw ciała będę atakowaly erytrocyty jeśli pochodzą z krwi jakiej kolwiek innej grupy niż 0. Ale nawet jeśli to nie ma to nadal sensu.
OdpowiedzUsuńW sumie wychodzi mój brak researchu, ale to będzie też miało swoje "wytłumaczenie". W sensie błąd mogła wyłapać tylko Elizabeth, ale wciąż to jest błąd. Tak czy siak zmienię słownictwo i dziękuje za nadrobienie braków w wiedzy!
UsuńDzięki za komentarz!
Kiedyś będę musiała wrócić do wszystkich poprzednich rozdziałów ze zwiedzania hotelu i podjąć się rozpisania, gdzie mniej więcej znajdują się te wszystkie piętra, żeby na koniec historii i tak dowiedzieć się, że pewnie się myliłam, bo to przecież Peccatorum xD
OdpowiedzUsuńLubię takie rozdziały. Są spokojne, ale skłaniają też do zastanowienia się, w jaki sposób teraz przebiegnie morderstwo i gdzie zostanie znalezione ciało. Poza tym podobają mi się chwilę, kiedy Goście po prostu spędzają ze sobą czas i poznają się lepiej ♥
I skoro mowa o poznawaniu, coraz bardziej podoba mi się postać Cecily. Bardzo ciekawi mnie jej historia i cichutko liczę, że zostaną Nam zdradzone jakieś jej sekrety ♥
Jeśli chodzi o pomieszczenia to mam przeczucie, że magazyn odegra w tym lub kolejnych epizodach ważną rolę. Sposób, w jaki działa, zdecydowanie przydałby się czasami w moim pokoju xD O kinie nie mam jeszcze zdania, ale nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, żeby dowiedzieć się, dlaczego nagle zgasło światło D:
Rozdział był przyjemny i bardzo się cieszę, że jest więcej nie tylko Alana, ale też mojego drugiego słoneczka - Yamy ♥
Nie ukrywam, że skompletowanie całego planu Hotelu będzie raczej trudne, ale z drugiej strony podpowiem, że sami uczestnicy z czasem będą znacznie bliżej wizji całości. Muszą tylko znaleźć potrzebne do tego środki :)
UsuńTaki jest zwyczaj w Pecca, że dwa rozdziały z trzech początkowych to przeszukiwanie nowych pięter. Nie będzie za dużym spoilerem, jak powiem, że podobna praktyka będzie tak długo, jak w Hotelu są nowe piętra ^^ Jednak Cecily się spodobała? Cieszę się bardzo, bo w sumie ktoś porównywał ją z Kaede, a ja (jak już musimy porównywać do postaci z Ronpy) zrobiłbym z niej bardziej social Kyoko w pomieszaniu z Celeste.
Każdy by chciał mieć taki spis jak w magazynie w pokoju xDD
Dzięki za komentarz!
Długo nie komentowałem, ale teraz poczułem jakąś dziwną chęć xD Rozdział Cecily jest dobry, podoba mi się jak wielu nawiązań do sztuki stosuje. W ogóle cała ta wypowiedź, iż żałuje że nie zdołała dobrze poznać Oliviera mnie strasznie zasmuciła ; - ; Jeśli chodzi o magazyn - wydaje mi się, że pomieszczenie gospodarcze całkowicie by im wystarczyło i moglibyście dać tam coś innego, równie dobrego, ale nie wypowiadam się w stu procentach bo nie znam przyszłości tego pomieszczenia. Widzę go jako ten z V3 tylko właśnie z tymi bajerami które odkrył Maks. Jeśli chodzi o kino - nie zaskakuje na razie niczym specjalnym, poczekamy zobaczymy, świetne jest to, że faktycznie znajdują się tam filmy w których grała nasza aktorka. Coraz bardziej i bardziej podoba mi się postać Alice która teraz znajduje się bardzo wysoko w rankingu tych ulubionych. Jestem ciekawy jak ostatecznie będzie wyglądać jej relacja z Lily, po której spodziewałem się trochę więcej. Miałem nadzieję, że po tylu morderstwach nasza fryzjerka zdąży się już ,,zaadaptować'' ale widzę, że nadal to wszystko wywołuje w niej ogromne emocje. Cóż, może przeżyje na tyle długo, żeby osiągnąć taki stan ;) Podoba mi się to, że faktycznie nikt nie wspomniał o tym w komentarzach wcześniej, że rzeczy Oliviera nie ma i nawet jeśli był ulubieńcem Neri to nadal wydaje się to być troszkę dziwne, bo co niby mogłoby być w jego rzeczach takiego (oprócz obrazów) co dawałoby za dużo informacji? Może niedługo się dowiemy ;) To, że zgasło światło jakoś mnie nie zaskoczyło, jednak wypowiedź Cecily już tak. Skąd mogła wiedzieć, że cały hotel pogrążył się w ciemności skoro była tylko w jednym pomieszczeniu? Albo tutaj źle sformułowałeś to zdanie albo Cecily faktycznie wie coś więcej, skoro odważnie założyła że to cały hotel jest w ciemności, nie tylko kino ;) Może jeszcze troszkę co do postaci - podoba mi się to, że postać Julii stała się bardziej socjalna. Obawiam się jednak, że to nie koniec jej character developmentu, bo stanie się coś wielkiego, co odmieni ją znowu o sto osiemdziesiąt stopni, przynajmniej taką mam nadzieję. Carmen nadal ma to pytanie, które może stawiać ją na celowniku i oby tak faktycznie było, bo wtedy Aaron mógłby się rozwinąć, zresztą w przypadku Mycrofta jest podobnie, padnie Wendy to chłopak się rozwinie, tak myślę. No cóż, to by było na tyle. Jestem ciekawy co będzie głównym motywem tego epizodu. Naprawdę się wciągnąłem, więc dobra robota! ^^
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z tej chęci :D Cecily mimo wszystko - jak zauważyła - była jedną z trzech przedstawicielek sztuki. Poza nią mamy Oliviera oraz Maksa. Brakuje do zestawu tylko muzyka. Magazyn na pewno jest narzędziem, które trochę mi się przyda do kręcenia akcji - ale też przyda mi się jako kolejne "miejsce pracy". Patrząc na całokształt pojawiających się pomieszczeń, pewnie trochę dałoby się pozmieniać, ale na to już będzie miejsce w 2 części ^^ Chciałem dać trochę backstory Aktorki. W sumie i tak głupio zrobiłem, że kompletnie nikt jej nie kojarzy, ale to też brak pomyślunku z mojej strony - trochę nadrobiłem to na skróty. Alice jest wredna, ale to na pewno jedna z ciekawszych postaci w grze. Nie zestawiłbym ją z Samfu, bo to zupełnie inny poziom gry, ale też postać, która wnosi coś więcej. Lily zaskoczy jeszcze, trzeba dać jej trochę czasu.
UsuńBrak rzeczy Oliviera (jak i wszystko w Pecca) ma swoje powody, mniejsze czy większe ^^ Kurczę tu trochę mój błąd, bo rzeczywiście Cecily nie mogła wiedzieć, że cały hotel pogrążył się w ciemności, ALE jak to pisałem miałem na myśli raczej taki skrót myślowy - widziała jak zgasło wszystko, co normalnie się świeci - światła hotelowe, światła na Sali Kinowej oraz światła w pomieszczeniu na zapleczu. Także tym razem bez głębszych teorii spiskowych :P
Przed Julią jeszcze bardzo długa droga, pełna wzlotów i upadków. Nie bez powodu była na początku sporo w cieniu, żeby teraz z niego wyjść i mieć przed sobą jeszcze sporo "dużych" wydarzeń, które jej postać będą kształtować. Pewnie podskoczy w rankingach sporo z czasem. Oba paringi są zagrożone i powiem (bez spoilerów), że dziwne by było jakby dwie pełne pary przeżyły zabójczą grę. No, ale taka opcja jest oczywiście. Główny motyw już tuż tuż.
Dzięki za komentarz!
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podoba i dziękuję za komentarz!
UsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń