Epizod IV - Rozdział 33: Zaśmiecony umysł (Cecily Britt)


Witamy serdecznie w kolejnym rozdziale Peccatorum. Zaczynamy standardowe już rozdziały, które oprowadzają po nowych piętrach i służą jako typowe nadrabianie relacji między postaciami i badanie nowych miejsc. Dodatkowo zaznaczamy bieg wydarzeń i zarysowujemy pierwsze motywy w tym rozdziale, które już niedługo obrócą wszystko o 180 stopni :) Zapraszamy do lektury i przypominamy o tym, żeby po przeczytaniu zostawić po sobie ślad i podesłać blog dalej!



Rozdział 33: Zaśmiecony umysł (Cecily Britt)


                Nie spodobała mi się informacja o szczepieniu. Takie aktywności kojarzyły mi się z dzieciństwem, gdzie rodzice wciąż starali się mnie kontrolować i układać mi życie. Miałam nadzieję, że Elizabeth nie była drugim zdrajcą, o którym mówił Jacob, bo w ten sposób mogła sterować wszystkim. Była moją główną podejrzaną, ale wiedziałam, że ma taki szacunek w grupie, że nie miałam żadnych szans, żeby do niej dotrzeć. Mogłam jedynie próbować przez Alana, ale nie było to takie proste. Pechowiec był niesamowicie wierny i całkowicie oddany Elizabeth. Ufał jej bezgranicznie.  Sam temat zdrajcy nie zaskoczył mnie kompletnie. Wiedziałam, że ktoś jeszcze musiał działać z Porywaczami. Olivier był zasłoną dymną. Niepotrzebną ofiarą tego marnego przedstawienia. Żałowałam, że nie mogłam go lepiej poznać. Podobnie jak Maks, tworzył sztukę. Ja grałam na scenie, Pisarz przelewał myśli na kartkę, a Olivier wlewał w swoje dzieła emocje i duszę. Miałam zamiar odnaleźć potencjalnego informatora i dowiedzieć się jak najwięcej. Nadchodziły niebezpieczne czasy i chciałam się zabezpieczyć. Moją szansą był Ethan, który był silny i mógł być moim osobistym ochroniarzem, ale najgorsza była jego tchórzliwa strona. Żałowałam, że nie potrafił jej wymazać. Bez niej mógłby być naprawdę ciekawym sprzymierzeńcem.
                Lokaj wyrwał mnie z głębi moich myśli:
- Mam bardzo dużo do zrobienia, także zostawiam Państwa z kartami dostępu i liczę, że zobaczymy się wieczorem. Nie bójcie się, to naprawdę wam pomoże.
Marna zagrywka psychologiczna, pomyślałam. Za każdym razem, kiedy chciał nam coś przekazać tak, żeby dotrzeć do nas głębiej, porzucał formy grzecznościowe i uderzał bardziej bezpośrednio. Doskonale znałam takie sztuczki. Uczyli mnie ich, kiedy miałam siedem lat. Manipulacja była prosta jak drut, kiedy tylko znało się jej podstawowe założenia. Nie dało się jej jednak tak łatwo opanować do perfekcji. Idealnym przykładem był Jacob, który doskonale pogrywał każdym w tym hotelu, ale nie umiał dobrze tego dopiąć.
- Zaufamy tylko Elizabeth. Jeżeli zapewni nas, że to nie zagrozi naszemu życiu to ją weźmiemy. W innym wypadku możesz zapomnieć – powiedział Aaron.
- Przy takich argumentach będę musiał Państwu pójść na rękę – zastanowiłam się czy słowa Lokaja były wypowiedziane sarkastycznie. Trochę tak brzmiały – Panna Elizabeth pozna skład i działanie szczepionki i dopiero po tym sama, własnoręcznie wykona na Państwu zabieg.
Grupa nie była zachwycona, ale wydała z siebie pomruk zadowolenia. Lokaj ukłonił się i ruszył w stronę drzwi, zostawiając naszą szesnastkę w środku. Gdy te się za nim zamknęły, głos zabrała Wendy:
- Nie podoba mi się ten pomysł ze szczepieniami. Dobrze, że mamy przed sobą cały dzień. Trzeba będzie dokładnie przeszukać przychodnię.
- Myślę, że szczepionki pojawią się tam dopiero wieczorem – stwierdziła Elizabeth – Ale ja na pewno tam pójdę. Muszę zobaczyć, co znajdziemy w tym pomieszczeniu. Jeżeli wszystko będzie tak profesjonalne, jak w pozostałej części hotelu, to tam będziecie mogli przynosić osoby ranne. Mój pokój odzyska nieco prywatności.
- Będziemy musieli znowu się rozdzielić na grupy – powiedział Mycroft – Skupmy się na tym dobrze i spotkajmy dopiero na obiedzie.
- Szkoda, że oprócz przychodni nie czeka nas nic ciekawego – stwierdził ze smutkiem Yama.
- Myślę, że w magazynie znajdziemy coś ciekawego – zauważyła Sandra.
- Jak dla mnie magazyn to kolejne piętro przypominające pomieszczenie gospodarcze, tylko zapewne większe – strzeliłam – Ale może pozytywnie się zaskoczę.
- Czy ktoś oprócz Elizabeth chce iść sam? – zapytał Mycroft.
- Ja mogę sprawdzić magazyn. Pójdę już teraz schodami, będzie szybciej. Zanim wszystko ustalicie to zdążę się rozejrzeć – powiedział Maks ruszając w stronę wyjścia.
- Nie wolisz pojechać windą z tą nogą? – zdziwił się Samfu.
- Muszę ją rozruszać – odpowiedział Pisarz – Jeżeli mi nie ufacie, to ktoś może iść ze mną.
- Idź – rzucił Aaron – Dołączymy do ciebie niedługo.
                Maks zniknął za drzwiami.
- Nie potrzebuje karty? – zdziwiła się Agatha.
- Nie. Jeżeli pójdzie schodami to nie powinien mieć najmniejszego problemu. Piętro już jest odblokowane. Lokaj pewnie robi to ręcznie po spotkaniu. Karty dostępu odblokowują nam kolejne piętra w windzie – wytłumaczył Samfu. Jak zwykle najlepiej rozumiał system zasad panujący w hotelu.
- W takim razie ja tez pójdę już do przychodni. Nie skończyłam jeszcze pracy w laboratorium, a pojawiło się takie piętro… Alan będę potrzebowała twojej pomocy – stwierdziła Elizabeth.
- Po przeszukiwaniach do ciebie wpadnę – obiecał.
Elizabeth bez słowa wyszła w ślad za Pisarzem.
- Dobra, to jak się dzielimy? Mamy czternaście osób, to po siedem do jednej grupy – znajomością matematyki pochwaliła się Wendy.
- Ja nigdzie nie idę – stwierdziła beznamiętnie Lily. Spojrzałam na nią. Była wrakiem człowieka. Prawdopodobnym kolejnym celem, dla potencjalnego mordercy.
- Daj spokój Lily. Musisz się pozbierać – stwierdziłam.
- Jak mówi, że nie idzie, to nie idzie – wysyczała Sandra, stojąc przy niej.
- Sandra – powiedziała spokojnie Julia – Doceniamy twoją wielką troskę, ale widzisz, że ona jest w kiepskim stanie. Jak nie chcesz żeby szła, to zostań z nią chociaż. Nie powinna być teraz sama.
- Julia ma racje – kiwnął głową Alan – Nie powinniśmy zostawiać jej w tym stanie i to w tym miejscu.
Pechowiec nie zdążył ugryźć się w język. Lily podniosła głowę i spojrzała w stronę labiryntu półek. Nieuważne słowa bolały najbardziej.
- Ja z nią zostanę – zobligowała się Alice – Wiem, że mamy swoje problemy, ale to ja pracowałam z tobą w pralni, kiedy się tu pojawiłyśmy. Pogadamy sobie, a grupa w tym czasie przeszuka hotel. Skróćmy czas na przeszukiwania do 15:00 zamiast do 17:00 i spotkajmy się w czytelni. Ja tu z nią posiedzę, a jak będzie wolała wrócić do pokoju, to ją tam zaprowadzę.
Sandra spojrzała na nią nieufnie, ale Lily nie sprzeciwiła się. Trochę mnie to zdziwiło, ale skoro tego potrzebowała, to nie było sensu się kłócić.
- Dobra, przekażemy to Maksowi i Elizabeth – Mycroft kiwnął głową, jakby przytakiwał sam sobie – Ja mogę poprowadzić grupę, która pójdzie przeszukać przychodnię i to coś gastronomicznego.
- Pójdę z tobą – Wendy nie zaskoczyła mnie swoim wyborem. Do tej samej grupy dołączyła wkrótce Julia, Samfu, Agatha oraz Aaron. Ten ostatni zadziwiał mnie ostatnimi czasy coraz częściej.  Wyglądał jakby wybierał wszystko tak, żeby było jak najlepiej, chowając nawet urazę do Mycrofta. Ich konflikt odszedł na drugi plan, co bardzo mnie cieszyło. Niepotrzebne emocje.
- W takim razie my pójdziemy zbadać kino i magazyn – podsumowałam. Po chwili zastanowienia, zdałam sobie sprawę, że do mojej grupy należał Ethan i Yama. Nie przeszkadzała mi ich obecność. Oprócz tego dołączyła do nas Carmen, Sandra oraz Alan.
- Piętnasta w czytelni – przypomniał Mycroft prowadząc swoich ludzi w stronę drzwi.
- Pamiętamy – odpowiedział Yama. Po chwili zostaliśmy w czytelni w ósemkę. Spojrzałam na Alice, która usiadła na krześle naprzeciwko Lily. Miałam złe przeczucia, co do tego duetu, ale każdy widział, że Przyjaciółka z nią zostaje, więc wątpiłam, żeby ta zaryzykowała i zrobiła coś głupiego.
- Może zaprowadzimy ją od razu do Elizabeth? – zaproponował Ethan – Tutaj przyda się coś więcej.
- Możecie mnie nie traktować jakby mnie tu nie było? – wystrzeliła nagle Lily. Spojrzeliśmy na nią przestraszeni. Wyglądała na wycieńczoną. Była blada jak trup.
- P-przepraszam – zająknął się Ethan.
- Nie masz za co – rzuciłam ostro. Byłam pewna, że wyglądałam na bardzo zdenerwowaną – Zachowujesz się jak dziecko. Jak masz jakiś problem to go rozwiąż, jak nie to zachowuj się normalnie, ale nie wyładowuj swojej złości na innych.
- Cecily… - westchnął Alan.
- Nie – ucięłam – Nie może tak być. Mamy się nawzajem szanować i współpracować. Nie stać cię na profesjonalizm? Nie wchodź nam w drogę.
Przez moment w mojej głowie pojawił się proces analizujący, czy nie przesadziłam. Nie znałam jednak odpowiedzi, a patrząc na Lily, która spuszcza głowę w dół, wiedziałam, że potrzebowała zimnego prysznicu. Miałam nadzieję, że Alice nie zatruje jej jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe.
- Dałaś czadu – powiedziała Alice kiwając głową – Tak czy siak, posiedzę tutaj z nią, wy róbcie swoje i rzeczywiście… nie kłóćcie się.
                Wyszliśmy z czytelni, zostawiając tą dwójkę na pastwę losu i zeszliśmy po schodach do windy. Nie było widać śladu po drugiej grupie, która musiała już pojechać na jedno z dwóch pięter. My wykorzystaliśmy to, że guziki były już aktywne i z dwóch pomieszczeń wybraliśmy to, które mnie interesowało najbardziej. Magazyn. Drugie zdawało mi się być delikatnym ukłonem w moją stronę. Nie wiedziałam, czy Porywacze celowo wymyślili w ten sposób piętra, czy może był to przypadek, ale niektóre wydawały się idealnie pasować do poszczególnych gości. Pracownia artystyczna pasowała do Oliviera, Lodowisko do Raphaela, a sala gastronomiczna oraz kuchnia wydawały się być idealne dla Audrey. Kino mogło być tym moim pomieszczeniem. Liczyłam, że nie był zły omen. Nie byłam w żadnym przypadku przesądna, ale przyzwyczajono mnie do tego, że każda sztuka miała swój scenariusz. Nie chciałam żeby jej twórcy dostosowywali kolejne piętra do osób, których koniec nadchodził. To mogłoby zabić całą radość z pobytu tutaj. Nie planowałam dać się zabić, ani tym bardziej zostać zabójcą, więc miałam nadzieję, że uda mi się uniknąć tego losu.
- Cecily – Yama wziął mnie na bok, gdy tylko wysiedliśmy na identycznej klatce schodowej, jak na każdym innym piętrze.
- Tak? – zapytałam, wiedząc na jakie tory zejdzie zaraz temat.
- Honor pokerzysty – zaczął i widząc uśmiech na mojej twarzy dodał – Tak, coś takiego istnieje. Honor pokerzysty każe mi wrócić do naszej rozmowy sprzed ponad tygodnia. Wiem, że nie do końca przedstawiłem ci wszystkie informacje. Jestem beznadziejny w przepraszaniu, ale nie chce żebyś uznała mnie za kłamcę. Mogę to jakoś naprawić.
- Yama – westchnęłam, poszerzając uśmiech na twarzy – Naprawdę nie przejmuj się. Byłeś na dobrym tropie. Im mniej osób o tym wiedziało tym lepiej.
- Chciałbym ci to jakoś wynagrodzić. Może potrzebujesz w czymś pomocy? – widziałam jaką trudność sprawiało mu powiedzenie tego. Nie był wylewnym człowiekiem i żałowałam, że nie mogłam przeczytać transkrypcji jego myśli, bo byłam pewna, że to byłaby zaskakująco dobra lektura. Przez moment chciałam odmówić, ale wtedy coś mi się przypomniało. Miałam w planach mały eksperyment, a zaangażowanie do tego Yamy było niebezpieczne, ale dawało mi idealną sytuację do tego, żeby nikt mnie nie przyłapał. Tylko, czy mogłam zaufać Pokerzyście?
- Będę miała do ciebie prośbę, ale pogadamy o tym później, okej? Będziesz musiał mi pomóc coś przynieść.
- Nie należę do najsilniejszych – powiedział szczerze – Ale jak damy sobie rade, to nie ma problemu.
- I nie zawracaj tym sobie głowy – poprosiłam. Kiwnął głową i dołączyliśmy do grupy, która o czymś dyskutowała.
- Nie wiem, czy opłaca się patrzeć na pozycję schodów. Myślę, że za mało wiemy, no, ale oczywiście możemy być w lewym skrzydle.
- Wciąż nie sprawdziliśmy tego z nicią, która pokazałaby nam, w którą stronę jedzie winda – przypomniała Carmen.
- A co jeżeli ona nie jeździ, tylko pomieszczenia same się zmieniają? – zapytał Ethan.
- Wiem, że ten hotel jest dziwny, ale to byłoby już po prostu nielogiczne – stwierdził Alan, jak zwykle grzecznie i uprzejmie.
- Nie rozumiem dlaczego nie jesteśmy w stanie zrozumieć mechaniki tych cholernych schodów – Yama spojrzał na nie, jakby oczekiwał, że mu odpowiedzą.
- Liczba niewiadomych rośnie – stwierdziła Florystka – Budynek hotelu przypomina mi dużą sieć ogrodów, które rozrastają się i są pełne tajemniczych zakamarków. Szkoda, że poznajemy je w tak przykrych okolicznościach.
- Nie patrzyłem na to w ten sposób – stwierdził Ethan – Ale coś w tym jest! Myślę, że za tym wszystkim może stać wielki magik, a cały pobyt tutaj to jeden wielki pokaz magii. To tłumaczyłoby tak wiele.
                Ethan lubił trzymać się takich głupich myśli. Spojrzałam na niego z politowaniem. Byłam przyzwyczajona, ale momentami był w stanie mnie zaskoczyć.
- Jak dla mnie to po prostu wysoko rozwinięta placówka, która została zbudowana za setki milionów dolarów w zupełnie innym celu i dostosowana do tego, co widzimy teraz – przedstawiłem im moją tezę, w którą rzeczywiście wierzyłam.
- Zabijasz kreatywność – zaśmiała się Sandra.
- Chodźmy do środka – przerwał Alan, który stanął przy blaszanych drzwiach. Grupa poszła za nim i wkroczyliśmy na jedno z czterech nowych pięter. Magazyn był ogromny. Nie wiedziałam, czy dorównywał wielkością deptakowi czy czytelni, ale wydawał się być równie duży. Całe pomieszczenie było rozłożone na planie prostokąta. Drzwi znajdowały się na jednym z krótszych boków. Przed nami, w rzędzie, stało dwanaście półek, które przypominały te znajdujące się w królestwie Maksa, ale z jedną różnicą – były metalowe, a nie drewniane i zamiast książkami, wypełnione zostały przeróżnymi przedmiotami. Mój mózg nie był w stanie tego wszystkiego opisać, a półki uciekały przed moim wzrokiem w głąb mrocznego pomieszczenia. Na oświetlenie składały się lampki oraz wiszące wysoko halogeny. Nie pasowało to do wystroju, ale nie do końca się na tym znałam. Oprócz tego, na dole, przy półkach stały kartony. Gdzieniegdzie znajdowały się rozkładane drabiny, którymi można było dotrzeć do wyżej położonych przedmiotów. Półki były na tyle wysokie, że nawet Maks nie mógł dosięgnąć do najwyższych. Piętro robiło dobre pierwsze wrażenie.
- Ale rupieciarnia – westchnęła Florystka – Wygląda jak szopa za moim domem. Też miałam tam tyle skarbów.
- Jeżeli to miejsce nie ma spisu, to w życiu tu niczego nie znajdziemy – stwierdził Yama patrząc na półki.
- Jest spis – uspokoił nas głos po prawej stronie. Maks siedział przy katalogach – Dzięki temu, że dotarłem tutaj pierwszy mogłem się rozejrzeć. Jest tutaj praktycznie wszystko, co moglibyście sobie wymyślić. To piętro jest znacznie lepiej wyposażone niż pomieszczenie gospodarcze, ale nie to jest w nim najciekawsze.
                Spojrzałam na stosy segregatorów i zastanawiałam się po co w tym miejscu było tyle rzeczy. Czy Porywacze dawali nam specjalnie tyle opcji na popełnienie zmyślnej zbrodni?
- Nie trzymaj nas w niepewności Kapeluszniku – poprosiła Sandra. Od ostatniego procesu odzyskała pewność siebie. Nawet nie reagowała tak gwałtownie na Ethana, chociaż byłam pewna, że za nic w świecie nie zostałaby z nimi sama w jednym pomieszczeniu.
- Są tutaj rzeczy Raphaela, Dismasa, Rewa, Audrey oraz Jacoba. Prawdopodobnie większość, która trafia tutaj po śmierci. Nie sprawdzałem pokojów, ale wydaje mi się, że Lokaj zbiera rzeczy osobiste i składuje je tutaj. Warto będzie je przejrzeć – Maks wskazał stos kartonów niedaleko – Co ciekawe są wpisane do spisu rzeczy. Zdołałem też sprawdzić jak działa system i ma jedną ciekawą funkcję…
- Chwila, a gdzie są rzeczy Bzu? – zapytała Carmen – Przecież on też zginął.
- Część jego obrazów trafiła do pracowni malarskiej – przypomniała Sandra.
- Resztę rzeczy pewnie zabezpieczyli Porywacze, żeby zabrać nam możliwość szperania w rzeczach zdrajcy. Po tym, co się stało, nawet bym się nie zdziwiła – stwierdziłam.
- Rzeczy Oliviera w większości trafiły do pracowni malarskiej – Neri wyłoniła się znikąd – Pozostałe nie powinny was interesować.
- Ukrywacie kolejny błąd? – Pokerzysta spojrzał na nią.
- Po prostu nie możemy wam ich dostarczyć. Mamy teraz sporo na głowie, więc przyszłam tylko wyjaśnić wątpliwości. Miłej zabawy z szperaniem w tych rzeczach – powiedziała i zniknęła. Do tego nie mogłam się przyzwyczaić.
- Cóż. Musimy zadowolić się tymi pudłami – stwierdził Alan.
- O jakiej funkcji mówiłeś? – Yama skierował pytanie w stronę Pisarza.
- System spisu rzeczy jest naprawdę… ciekawy. Spójrzcie – podał nam jeden z segregatorów. Chociaż album był w formie fizycznej to rzuciło mi się w oczy, że tak naprawdę składał się z dotykowych paneli.
- Zaawansowana technologia jak na takie pomieszczenie – zdziwiłam się.
- To jeszcze nic – Maks pokuśtykał w stronę półki. Wskazał palcem na skórzany portfel – Wpiszcie w prawym górnym rogu słowo „portfel” i znajdźcie ten model.
- Co mamy zrobić? – zdziwił się Ethan.
- Och, tutaj! – Alan aktywował dotykowy panel, który wyświetlił holograficzną klawiaturę. Wpisał słowo, o którym mówił Maks i na liście pojawił się symbol odświeżania. Po chwili zobaczyliśmy identyczny egzemplarz, do tego, który leżał na półce. Obok przedmiotu wyświetliła się lista danych – ilość, opis, stan, miejsce oraz to, czy znajduje się w magazynie, czy nie – Mamy.
- Patrzcie na to – Maks sięgnął po portfel i podniósł go. Spis natychmiast się zaktualizował i pojawił się ogromny napis „przedmiot zabrany… pięć sekund temu.”.
- Wow – Iluzjonista wyraził swój zachwyt – Co to za technologia!?
- Robi wrażenie – przyznała Sandra.
- To zabezpieczenia, żeby rzeczy stąd były wykorzystywane przez osoby, które rzeczywiście chcą ich użyć do czegoś normalnego, a nie do zabijania się nawzajem – zgadł Maks – I chwała za to Porywaczom. Mamy tutaj bardzo dużo przydatnych rzeczy, a jak ktoś użyje tego w złym celu – będzie jak na widelcu, szczególnie jak będziemy kontrolować to miejsce.
- Masz jakąś propozycję? – zapytała Carmen.
- Powinniśmy wyznaczyć jedną, a może nawet dwie osoby, które będą pilnowały tych rzeczy – odłożył portfel na miejsce i zobaczyliśmy jak status przedmiotu znowu się zmienia, pokazując, że wrócił na miejsce, ale też, że był wypożyczony jeden raz.
- Ja i Lilia możemy się tym zająć – zaproponowała Carmen – Nie lubię za bardzo takich miejsc, ale wiem, że ona się tutaj odnajdzie.
- Możemy tak ustalić, chyba że Agatha nie będzie chciała – powiedział Maks – Zapytamy jej jak pójdziemy na obiad.
- Nie idziemy na obiad – przypomniałam sobie o zmianie planów – Mamy spotkać się o 15:00 w czytelni, bo Lily się gorzej poczuła i Alice się nią zajęła.
Zobaczyłam dziwny grymas na twarzy Pisarza, ale nie skomentował on całej akcji, tylko kiwnął głową.
                Usiedliśmy wszyscy w kółku przy pierwszej paczce. Zawierała rzeczy Dismasa, pierwszego, który zginął w tym hotelu, przynajmniej odkąd tutaj przybyliśmy. Pudełko było całkiem lekkie. Wychodziło na to, że Dismas nie miał zbyt wiele.
- Czuję się dziwnie szperając w jego rzeczach – powiedziała Sandra – Prawie zapomniałam, że ktoś taki tutaj był.
- Pamiętacie jak kazał Alanowi biec po schodach, bo bał się, że przez jego pecha spadniemy wszyscy windą? – zapytał Yama. Grupa wybuchnęła śmiechem.
- To chyba Aaron się wtedy za nim wstawił – przypomniałam.
- Tak, to chyba był Aaron – przyznał Pechowiec – Było mi wtedy strasznie głupio.
- Zobaczymy, co tutaj ma – Maks otworzył pudełko i zobaczyliśmy od razu, że nie miał zbyt wielu rzeczy. W środku znajdował się jego zegarek, który Dismas miał przytroczony zawsze do kieszeni. Obok leżała, zwinięta w rulon, jego bandana. Kawałek dalej zobaczyliśmy zdjęcie. Kojarzyłam je z jego pokoju. Przedstawiało kobietę, całkiem ładną. Nie miałam pojęcia, kto to był, bo fotografia nie miała podpisu, ale podejrzewałam, że to musiała być jego narzeczona, albo żona. Dismas miał 25 lat, był najstarszym gościem Hotelu.
- Dalej nie jestem pewna, kto to jest – wyraziłam zdziwienie na głos.
- To jego kobieta. Wspominał coś o niej pewnego razu – stwierdził Alan.
- Zabita przez jego własny gang – powiedział ze spokojem Maks. Spojrzeliśmy na niego.
- Skąd to wiesz? – zdziwił się Pechowiec.
- Och, nie mówiłem wam, ale znalazłem w biurze informacje o nas. Właściwie wpadłem na trop dzisiejszej nocy, więc nie zdążyłem jeszcze ich przejrzeć, ale z ciekawości przewertowałem akta Dismasa. Nie było tam nic szczególnie przełomowego, raczej proste informacje… Och, no tak, zapomniałem – ostatnie słowa wyszeptał i sięgnął do kieszeni po notatnik. Dopisał coś, wyciągniętym znikąd długopisem. Obserwowałam go z zaciekawieniem, ale nie wiedziałam, co robił – Wybaczcie, mam pewne zobowiązanie i muszę spisywać swoje informacje. Powiedzmy, że kiedyś na tym skorzystacie.
- Takie tajemnicze teksty irytują mnie strasznie. Dopiero, gdy Jacob zginął zrozumiałam jak bardzo – powiedziała Sandra.
- Zapisuje swoje przemyślenia dotyczące pobytu tutaj. Jakby ktoś, kiedyś mnie zaatakował, to całość pozostawię do waszego wglądu – uśmiechnął się delikatnie. To było bardzo mądre z jego strony.
- A nie mówisz nam wszystkiego? – zdziwiła się Uwodzicielka – Myślałam, że przekazujesz nam wszystko, czego się dowiesz mądralo.
- To jest naturalna kolej rzeczy – wyjaśnił – Jak miałbym przekazywać każdą informację, to bym mógł z wami rozmawiać całymi dniami. Przekazuje tylko te, które uznam za ważne w danym momencie. Nie ma nic gorszego niż zaśmiecony umysł.
- Wystraszyłbyś się jakbyś wszedł do mojego – uśmiechnęła się zawadiacko – Oczywiście tylko stwierdzam fakt.
- Zdradzisz chociaż, jak dowiesz się czegoś o nas? – zapytał Yama.
- Również tylko w wypadku, gdy dowiem się czegoś wartego uwagi. Pozostałe informacje przemilczę – przyznał. Miałam nadzieję, że w moich aktach nie znajdzie niczego, co mogłoby mnie pogrążyć. Każdy miał jakieś haki, a nie wiedziałam, gdzie była granica wytrzymałości tej grupy.
- Ciężko się z tobą dogadać. Może potrzebujesz przy tym pomocy? – Yama zawsze przyjmował podobną taktykę. Cieszył mnie jego zapał.
- Nie obiecuje, ale może skorzystam – odpowiedział Pisarz.
- Dobra, sprawdźmy, co tam jeszcze mamy i przejdźmy dalej – zaproponowała Florystka.
- Czy to jest… - Ethan wyciągnął z pudełka, coś co kształtem przypominało pistolet – broń palna?
- Nie jest nabita. To pistolet skałkowy. Działał na proch, który był… pobudzany przez ten zamek skałkowy. Szła iskra i po niej strzał – wytłumaczył fachowo Maks – Interesowałem się nieco historią.
W miejscu, za które się trzymało broń, zauważyłam wygrawerowany symbol dłoni. Pisarz ponownie pospieszył z wytłumaczeniem:
- To jest organizacja, do której należał. Pewnie ta broń to pamiątka.
- To był dziwny człowiek – oceniła Sandra – Przejdźmy dalej.
                Drugie pudło było większe. Rzeczy Raphaela nie zawierały w sobie niczego ciekawego. Znaleźliśmy dwie pary łyżew, wykonanych niesamowicie dokładnie z wysokiej klasy materiałów. Poza tym w środku był płaszcz, który Łyżwiarz kochał nosić, a także parę innych części garderoby. Poza ubraniami nie zauważyliśmy niczego.
- Skrzynia jak u baby – zaśmiała się Sandra. Jakby to nie brzmiało, miała rację.
- Myślałam, że będą tutaj ciekawsze rzeczy. Nie znaleźliśmy póki co nic nadzwyczajnego – Sandra wyglądała na niezadowoloną.
- Alan, pomożesz mi poukładać te dwa kartony z powrotem? – poprosił Yama.
- Jasne – odpowiedział po chwili Pechowiec. Podszedł do Pokerzysty i razem zaczęli się grzebać w środku. Spojrzałam na nich ukradkiem i zobaczyłam, że Yama zaczyna o czymś z nim gadać. Nie miałam pojęcia, o co chodziło, ale miałam nadzieję, że nie był to kolejny sekret.
- To będzie ciekawe – Ethan przytaszczył zdecydowanie największe pudło, należące do Rewa. Otworzył wieko, a z środka poczuliśmy całą gamę zapachów. Stęchliznę, ziemię, coś zepsutego oraz alkoholową nutkę z domieszką spalenizny.
- Co… to… jest… - zatkałam sobie nos, odchodząc krok w tył.
- Paskudny smród – Maks brzmiał zabawnie z zatkanym nosem – Nie wiem, czy znajdziemy cokolwiek użytecznego w tej skrzyni. To raczej same śmieci. Najcenniejsze były notatki, które udało mi się już odzyskać. Nie ryzykowałbym przeszukiwania tej skrzyni.
                Zajrzałam ukradkiem do środka i zobaczyłam duży but, dwa szerokie kubki, kawałek kanapki oraz procę. Coś śmignęło mi przed oczami. Odsunęłam się jeszcze dalej, a w mój ślad poszła reszta zespołu.
- Nie ma sensu – potwierdziła Uwodzicielka – To wygląda strasznie.
- Co on tutaj nazbierał? – zapytała Florystka podnosząc coś, co wyglądało jak skórzany pasek z gwiazdą, do którego było coś przyczepione. Całość była zaplątana w kawałek drutu kolczastego.
- Możemy przejść dalej – stwierdziliśmy zgodnie po słowach Maksa. Carmen odłożyła swoje znalezisko, które z trzaskiem wleciało do rzeczy Komunisty. Alan i Yama dołączyli do nas przy kolejnej skrzynce. Przedmioty, które tam znaleźliśmy musiały należeć do Kucharki, chociaż trochę dziwiła mnie ich ilość. Było tam zaledwie parę narzędzi do pracy w kuchni, książka z przepisami, fartuch i czapka kucharska. Czy Audrey nie miała żadnych prywatnych rzeczy? Wszystko kręciło się w jej życiu wokół pracy? Przypominało mi to trochę moje życie, gdzie cały czas grałam na deskach teatru życia, ale aktorstwo różniło się znacząco od tego, co robiła Audrey.
- Brakuje jej tutaj – Alan spochmurniał – Szkoda, że wszystko potoczyło się w ten, a nie inny sposób.
- Nie wracajmy do tego. Skupmy się na przetrwaniu – poprosiłam.
- Trzeba pamiętać, że w skrzyni Audrey są potencjalne narzędzia zbrodni – zaznaczył Yama.
- Ciekawe, co jest w tym. To dobytek Jacoba – Maks wskazał na najmniejsze ze wszystkich pudełek.
- Mało tego miał – stwierdziłam.
- Jedyną rzeczą, która się u niego wyróżniała była tablica z jego równaniami i notatkami – Yama wyciągnął stos papieru, gdzie oprócz krótkich słów i skrótów myślowych, przebijały się zdjęcia oraz rysunki.
- Możecie to tu zostawić, zajmę się tym – powiedział Maks – Przejrzę dokładnie i jak znajdę coś ciekawego to dam wam znać.
- Jesteś złotym człowiekiem Maks – stwierdziła Sandra – W sumie zastanawia mnie jedna rzecz.
                Uwodzicielka wstała i spojrzała na półki. Podeszła bliżej, jakby szukała czegoś konkretnego:
- Jest ten cały licznik, co nie? Na cholerę on nam, jak i tak ktoś może zabrać stąd przedmiot i go nie zwrócić? Co jeżeli przesunę każdy z przedmiotów tak, żeby nie był zaliczany do spisu?
Zaskoczyło mnie, że to pytanie zadała Sandra, bo właściwie było całkiem sensowne. Jak na zawołanie rozbrzmiał komunikat. Nasze bransoletki zawibrowały:
- Dodano nowy zakaz: Zakaz niszczenia piętra – magazyn oraz rzeczy z niego pochodzących.
- To się nacieszyliśmy – westchnął Yama.
- To było do przewidzenia – powiedziałam – Ale chcieli zrobić z tego widowisko.
- To trochę surowy zakaz. Nie opłaca się brać czegokolwiek, skoro przypadkowe zniszczenie czegoś może skończyć się karą – powiedziała Carmen.
- Myślę, że nie chodzi o zwykłe zniszczenie, tylko celowe wynoszenia rzeczy i rozwalanie ich poza tym piętrem – rzucił pomysłem Yama.
- Czyli nic innego tutaj nie znajdziemy – powiedział Ethan – Możemy wracać?
- Na pewno trzeba będzie pamiętać o ustawieniu tutaj Carmen i Agathy – przypomniał Alan.
- Powiem jej to – obiecała Carmen, uśmiechając się ciepło.
- To możemy przejść na salę kinową. Idziesz z nami Maks? – pytanie skierowałam w stronę Pisarza.
- Właściwie to chciałbym was poprosić jeszcze o pomoc. Zrobiłem małą listę potrzebnych mi rzeczy i chciałbym, żebyście pomogli mi je przynieść. Pomogą mi nieco w pracy, a być może będą jakąś wskazówką.
- Dużo tego? – zapytał Yama.
- Zaledwie parę pozycji. Zaznaczę je wam. Zrobiłbym to sam, ale zanim dotaszczę się na drabinie do tych wszystkich punktów to minie parę dni – klepnął pokazowo w nogę. Spojrzeliśmy na listę rzeczy. Znajdowały się na niej same artykuły papiernicze, takie jak mazaki do zakreślania, zakładki, stojaki na książki oraz notatki, spinacze, a także segregatory. Oprócz tego poprosił o latarkę, a także zwój żyłki.
- Po co ci żyłka? – zapytała Sandra.
- Wyjątkowo się nie mogę podzielić, ale zaufajcie, że w żadnym niecnym celu. Zresztą proszę o nią was, więc możecie mi uwierzyć na słowo. To byłoby wysoce nieopłacalne żebym prosił was o narzędzie zbrodni. Mam nadzieję, że rozumiecie – wyjaśnił rzeczowo Pisarz.
- Pomożemy ci – uspokoiłam go. Wzięliśmy się do pracy. Przeszukiwanie korytarzy pomiędzy półkami było żmudne. Chociaż katalog dokładnie pokazywał gdzie czego szukać, to i tak nie było to proste. Łatwo było zgubić się w tych korytarzach, nie wiedząc jak wysoko należało się wspiąć, żeby sięgnąć po przedmiot ukryty na szóstej półce od góry. Mimo to, po niecałej godzinie skompletowaliśmy całą listę rzeczy, o które prosił nas Maks. Podziękował nam szczerze i powiedział, że znacznie ułatwiliśmy mu pracę. Do zbioru dołączył jeszcze duży, zielony plecak, w który zapakował wszystkie skarby. Gdy skończył, to materiał był cały napięty.
- Dziękuje raz jeszcze – powiedział Maks i ugiął się lekko, próbując walczyć z ramiączkami.
- Idziemy do kina. Pamiętaj, że spotykamy się o 15:00 w czytelni – przypomniałam mu.
- Będę – potwierdził.
                Rozeszliśmy się, zostawiając spowolnionego ciężarem Pisarza z tyłu. Opuściliśmy pomieszczenie i ruszyliśmy prosto do windy, która pojawiła się po chwili. Wcisnęliśmy przycisk i w milczeniu przenieśliśmy się na kolejne piętro. Klatka schodowa nie wyróżniała się w żaden sposób – poza schodami. Te znajdowały się po prawej strony od windy, co mogło oznaczać, że znajdowaliśmy się w prawym skrzydle. Dalej nie mogłam zrozumieć jak duży był ten hotel. Plan, który znalazł Maks wskazywał, że instytut badawczy, który tutaj był, kształtem przypominał literkę „H”. Nie mogłam sobie tego dobrze wyobrazić, ale nigdy nie miałam zbyt dobrej wyobraźni przestrzennej.
- Strasznie brakowało mi tutaj telewizji – przyznał Alan.
- Udało mi się odpalić telewizor, który znaleźliśmy w pomieszczeniu gospodarczym. Umilał nam czas, kiedy… - zaczęła mówić Sandra.
- Nie wiem, czy chcemy to słyszeć – stwierdził Alan.
- Spokojnie kochasiu – zaśmiała się – Umilał nam czas, kiedy rozwiązywaliśmy zagadkę.
- A skąd miałyście filmy? – zapytałam.
- Znalazłyśmy w skrzynce w pomieszczeniu gospodarczym – odpowiedziała. Dawno nie oglądałam dobrego kina. Miałam nadzieję, że to piętro to zmieni, chociaż mój gust był wybredny i mało mnie interesowały zwyczajne filmy. Byłam ciekawa, czy nie było tam żadnej produkcji, w której grałam.
                Przeszliśmy przez blaszane drzwi. Weszliśmy do dużego przedsionka, przed ogromnym ekranem. Na lewo od nas stało około dziesięciu rzędów wygodnych foteli, które znałam z najlepszych sali kinowych. W pomieszczeniu panował delikatny półmrok, a jedynym mocno rzucającym się w oczy elementem była zielona naklejka wskazująca na to, w którą stronę mamy wyjście. Mojej uwadze nie umknęły rzędy głośników, które miały sprawić, że dźwięk otaczał osobę oglądającą z każdej strony. Na tyłach zauważyłam pomieszczenie z projektorem, gdzie wybierało się film, który miał być odtwarzany.
- Wiem, gdzie będę spędzał wolny czas – w głosie Ethana słychać było zachwyt.
- Moglibyśmy urządzać sobie tutaj wieczorki filmowe – zauważyła Florystka.
- Mamy jeszcze trzy godziny do spotkania w jadalni. Może pójdziemy coś obejrzeć? – zaproponował Yama, który wyglądał na bardzo zadowolonego.
- Może sprawdźmy najpierw zaplecze – nie czekając na odpowiedź ruszyłam w tamtą stronę. Byłam ciekawa tego, co będę mogła tam znaleźć. Weszłam pierwsza, trafiając do niedużego pokoju, w którym było nieco więcej światła. W środku znajdował się projektor, stół, krzesło oraz paręnaście szaf wypełnionych filmami. Wystarczyło tylko umieścić odpowiedni nośnik w projektorze i oglądać.
- Ale kolekcja – ucieszyła się Sandra – Ciekawe, czy mają jakieś filmy por…
- Cecily, czy to nie twoja produkcja? – przerwał jej Yama. Podał mi pudełko. Zobaczyłam dobrze mi znaną okładkę.
- „Przeklęta księga” – wyrecytowała zaciekawiona Sandra – To jakiś horror?
- Bardziej dreszczowiec. Pierwsza poważna rola, wcześniej grałam sporo jako dzieciak – odpowiedziałam im uśmiechając się ciepło.
- Musimy to obejrzeć! – krzyknęła Sandra wyrywając płytę i podchodząc do projektora – To musi być hit!
- Czekajcie, to delikatny sprzęt, ja to włączę – powiedziałam. Wzięłam od niej nośnik i umieściłam w specjalnej kieszonce. Ustawiłam licznik na zero i dostosowałam ustawienia. Nauczyłam się obsługi projektora bardzo wcześnie, kiedy jeszcze byłam mała i jeździłam po studiach nagraniowych z rodzicami.
                Film był gotowy do oglądania. Ukłoniłam się teatralnie i wskazałam im wyjście:
- Zapraszam państwa na wyjątkowo seans – uśmiechnęłam się. Grupa ruszyła w stronę wyjścia. Coś nagle mignęło i światła na sali kinowej przygasły. Zdziwiona spojrzałam na panel do kontroli światła, ale nikt przy nim nie stał. Po chwili zgasł podświetlony ekran, a moment później światło w pomieszczeniu, w którym byliśmy. Hotel pogrążył się w całkowitej ciemności.

----------------------------------------------------------------

Dziękujemy za wsparcie Naszym Patronom:
- Raika
- Pozostali Patroni z niższych progów

Komentarze

  1. No to powoli zaczyna się. Nie pójdę jeszcze aż tak daleko by stwierdzić, że dostaliśmy konkretne wskazówki, ale myślę, że po tym rozdziale można już powoli mieć obraz tego co może się stać w niedalekiej przyszłości, zwłaszcza w związku z magazynem. ;)
    Idąc w miarę chronologicznie pod względem pojawiania się w tekście, widzę, że Cecily zwróciła uwagę na te ‘talentowe’ pomieszczenia. Było to dosyć oczywiste od samego początku, ale nie sądzę, żebym wypowiedział się na ten temat wcześniej, więc zrobię to teraz. W 1 epizodzie pojawienie się lodowiska zbiegło się ze sprawcą; w 2, pub, w którym odbył się pokaz talentu Iluzjonisty stał się miejscem zbrodni; i tak samo z biurem, które z racji, że jest takim ‘centrum informacji’ poniekąd można uznać za związane z detektywem, dlatego sądzę, że podobnie może być i teraz. Idąc tym tokiem myślenia, najbardziej prawdopodobnym miejscem zabójstwa/ukrycia ciała będzie kino. Nie dość, że jest związane z talentem Aktorki, wpada w dotychczasowy schemat, bo wszystkie z wymienionych przeze mnie pomieszczeń były odblokowywane w tym samym epizodzie co działa się w nich akcja. Mam nadzieję, że się mylę, bo byłoby to trochę mocno przewidywalne pod względem następnych epizodów :P W każdym razie, dodam tu jeszcze, bo wydaje mi się, że wtedy o tym nie wspomniałem: kiedy w 1 epizodzie Raphael dał swój pokaz, spodziewałem się, że zabije, bo przypomniał sobie o byciu w blasku reflektorów i nie będzie w stanie wytrzymać życia bez pokazywania się publiczności xD
    Następnie, sam magazyn. Na pewno stanowi doskonałe miejsce zaopatrzenia dla potencjalnych morderców. :D Nie wydaje mi się, żeby system był taki piękny i w przypadku, gdy wzięty z tego miejsca przedmiot zostałby użyty do zabójstwa, wszystkie dane na temat jego wzięcia byłyby usunięte z rejestru. Oj, coś czuję, że tutaj jeszcze wiele ciekawych rzeczy się zadzieje :D Tak z ciekawości, ten pistolet Dismasa jest bardziej czymś pamiątkowym, czy był faktycznie używany w akcji? Ostatnio słyszałem coś na temat zamków skałkowych i choć odnosiło się to bardziej do karabinów jakoś z XVII/XVIII wieku, nie były to zbyt zaufane bronie. Od nich wzięło się też powiedzenie ‘spalić na panewce’, bo pomijając ich celność, istniało duże ryzyko, że ta panewka (część, po której ‘spływały’ iskry) będzie miejscem ostatniego spoczynku iskier, które nie dotrą do prochu. Stąd to pytanie. :) Choć jestem niemal pewny, że będzie to bardziej nowoczesny model, szczerze zaciekawiło mnie to jak ten pistolet był wykorzystywany, więc jeśli odpowiedź nie okaże się spojlerem, to czekam na odpowiedź ;) Wspominając już o rzeczach zmarłych, coś czuję, że pudło Rewolwerowa skrywa coś ważnego fabularnie, a zapachy były po to, żeby zniechęcić do szukania tam xD
    I to chyba już wszystko. Sądząc po przejściu na końcówce rozdziału, coś czuję, że w następnym czeka nas seans filmowy :O. W dodatku, taki bardziej dosłowny. No chyba, że była to po prostu metoda na przeskoczenie w czasie do spotkania z drugą grupy bez potrzeby pisania rozdziału z ich perspektywy. Jeśli jest to druga opcja – kciuki w górę, a jeśli pierwsza – też fajnie. Motyw lub sposób zabójstwa zabrany z filmu mógłby być całkiem ciekawym pomysłem ;) A, i jeszcze w momencie, gdy jest mowa o tym, że Lokaj odblokowuje schody po spotkaniu zabrakło ‘e’ w ręcznie i jest ‘ręczni’. Wykorzystując tą literówkę, zręcznie wycofam się zanim atmosfera zrobi się niezręczna przez to, że zacznę zbaczać z tematu. (hłe, hłe, przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć) Dlatego też, GREKy odmeldowuje się. Do zobaczenia pod następnym rozdziałem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałem na takie pytania! Tak w skrócie (bo dłuższy komentarz, cholera jasna mi się usunął, bo mi się strona odświeżyła :/ ) Staram się unikać schematyczności na zasadzie - padło tyle facetów, czas na kobiety - pomieszczenia otwierane dopasowane do wkrótce umierających czy egzekucje z jakimś konkretnym schematem - mimo to czasami delikatna schematyczność się wkradnie, ale raczej niezamierzona. Miejsce morderstwa w tym epizodzie będzie nietypowe ^^ Cały proces myślę, że się Wam spodoba, bo jest rozplanowany i dosyć rozbudowany. Powinien zaskoczyć.
      Z Magazynem nie może być tak prosto oczywiście, widać w tym rozdziale z jaką łatwością Porywacze naginają zasady. Co do pistoletu Dismasa to sam twórca określił go jako zabytkowy i pełniący raczej funkcję talizmanu szczęścia :D Także chyba jednak chodzi o taki antyk. Nie miałem pojęcia o tej ciekawostce, ale jest ciekawa :o I to nie spoiler akurat. Co do rzeczy Rewa... xD Cóż to byłby dobry motyw, Rew z jednej strony po prostu jest flejtuchem, ale z drugiej nie wiadomo, co tam jest ;)
      Awaria prądu jest w pełni zaplanowana i jest początkiem, albo właściwie rozwinięciem pewnego wątku, który będzie dosyć kontrowersyjny, sami ocenicie już wkrótce.
      Literówkę obiecuję poprawić przy okazji (dzięki za czujność) i żart jak zwykle na poziomie xD

      Dzięki za komentarz!

      Usuń
    2. Wsumie nie sprecyzowałem dokładnie jakby by miał działać pistolet, aczkolwiek myślę że przy nabiciu go prochem powinien wystrzelić.

      Usuń
  2. Chciałbym zaznaczyć dość poważne dwa błędy merytoryczne z poprzedniego rozdziału 1 szczepionki nie polegają na podawaniu przeciwciał a martwych wirusów/bakterii lub plazmidów bakteryjnych z konkretnym czynnikiem patogennym. 2 podając przeciwciała można kogoś tym zabić wywołując konflikt serologiczny. Przeciw ciała będę atakowaly erytrocyty jeśli pochodzą z krwi jakiej kolwiek innej grupy niż 0. Ale nawet jeśli to nie ma to nadal sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie wychodzi mój brak researchu, ale to będzie też miało swoje "wytłumaczenie". W sensie błąd mogła wyłapać tylko Elizabeth, ale wciąż to jest błąd. Tak czy siak zmienię słownictwo i dziękuje za nadrobienie braków w wiedzy!

      Dzięki za komentarz!

      Usuń
  3. Kiedyś będę musiała wrócić do wszystkich poprzednich rozdziałów ze zwiedzania hotelu i podjąć się rozpisania, gdzie mniej więcej znajdują się te wszystkie piętra, żeby na koniec historii i tak dowiedzieć się, że pewnie się myliłam, bo to przecież Peccatorum xD
    Lubię takie rozdziały. Są spokojne, ale skłaniają też do zastanowienia się, w jaki sposób teraz przebiegnie morderstwo i gdzie zostanie znalezione ciało. Poza tym podobają mi się chwilę, kiedy Goście po prostu spędzają ze sobą czas i poznają się lepiej ♥
    I skoro mowa o poznawaniu, coraz bardziej podoba mi się postać Cecily. Bardzo ciekawi mnie jej historia i cichutko liczę, że zostaną Nam zdradzone jakieś jej sekrety ♥
    Jeśli chodzi o pomieszczenia to mam przeczucie, że magazyn odegra w tym lub kolejnych epizodach ważną rolę. Sposób, w jaki działa, zdecydowanie przydałby się czasami w moim pokoju xD O kinie nie mam jeszcze zdania, ale nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, żeby dowiedzieć się, dlaczego nagle zgasło światło D:
    Rozdział był przyjemny i bardzo się cieszę, że jest więcej nie tylko Alana, ale też mojego drugiego słoneczka - Yamy ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że skompletowanie całego planu Hotelu będzie raczej trudne, ale z drugiej strony podpowiem, że sami uczestnicy z czasem będą znacznie bliżej wizji całości. Muszą tylko znaleźć potrzebne do tego środki :)
      Taki jest zwyczaj w Pecca, że dwa rozdziały z trzech początkowych to przeszukiwanie nowych pięter. Nie będzie za dużym spoilerem, jak powiem, że podobna praktyka będzie tak długo, jak w Hotelu są nowe piętra ^^ Jednak Cecily się spodobała? Cieszę się bardzo, bo w sumie ktoś porównywał ją z Kaede, a ja (jak już musimy porównywać do postaci z Ronpy) zrobiłbym z niej bardziej social Kyoko w pomieszaniu z Celeste.
      Każdy by chciał mieć taki spis jak w magazynie w pokoju xDD

      Dzięki za komentarz!

      Usuń
  4. Długo nie komentowałem, ale teraz poczułem jakąś dziwną chęć xD Rozdział Cecily jest dobry, podoba mi się jak wielu nawiązań do sztuki stosuje. W ogóle cała ta wypowiedź, iż żałuje że nie zdołała dobrze poznać Oliviera mnie strasznie zasmuciła ; - ; Jeśli chodzi o magazyn - wydaje mi się, że pomieszczenie gospodarcze całkowicie by im wystarczyło i moglibyście dać tam coś innego, równie dobrego, ale nie wypowiadam się w stu procentach bo nie znam przyszłości tego pomieszczenia. Widzę go jako ten z V3 tylko właśnie z tymi bajerami które odkrył Maks. Jeśli chodzi o kino - nie zaskakuje na razie niczym specjalnym, poczekamy zobaczymy, świetne jest to, że faktycznie znajdują się tam filmy w których grała nasza aktorka. Coraz bardziej i bardziej podoba mi się postać Alice która teraz znajduje się bardzo wysoko w rankingu tych ulubionych. Jestem ciekawy jak ostatecznie będzie wyglądać jej relacja z Lily, po której spodziewałem się trochę więcej. Miałem nadzieję, że po tylu morderstwach nasza fryzjerka zdąży się już ,,zaadaptować'' ale widzę, że nadal to wszystko wywołuje w niej ogromne emocje. Cóż, może przeżyje na tyle długo, żeby osiągnąć taki stan ;) Podoba mi się to, że faktycznie nikt nie wspomniał o tym w komentarzach wcześniej, że rzeczy Oliviera nie ma i nawet jeśli był ulubieńcem Neri to nadal wydaje się to być troszkę dziwne, bo co niby mogłoby być w jego rzeczach takiego (oprócz obrazów) co dawałoby za dużo informacji? Może niedługo się dowiemy ;) To, że zgasło światło jakoś mnie nie zaskoczyło, jednak wypowiedź Cecily już tak. Skąd mogła wiedzieć, że cały hotel pogrążył się w ciemności skoro była tylko w jednym pomieszczeniu? Albo tutaj źle sformułowałeś to zdanie albo Cecily faktycznie wie coś więcej, skoro odważnie założyła że to cały hotel jest w ciemności, nie tylko kino ;) Może jeszcze troszkę co do postaci - podoba mi się to, że postać Julii stała się bardziej socjalna. Obawiam się jednak, że to nie koniec jej character developmentu, bo stanie się coś wielkiego, co odmieni ją znowu o sto osiemdziesiąt stopni, przynajmniej taką mam nadzieję. Carmen nadal ma to pytanie, które może stawiać ją na celowniku i oby tak faktycznie było, bo wtedy Aaron mógłby się rozwinąć, zresztą w przypadku Mycrofta jest podobnie, padnie Wendy to chłopak się rozwinie, tak myślę. No cóż, to by było na tyle. Jestem ciekawy co będzie głównym motywem tego epizodu. Naprawdę się wciągnąłem, więc dobra robota! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę z tej chęci :D Cecily mimo wszystko - jak zauważyła - była jedną z trzech przedstawicielek sztuki. Poza nią mamy Oliviera oraz Maksa. Brakuje do zestawu tylko muzyka. Magazyn na pewno jest narzędziem, które trochę mi się przyda do kręcenia akcji - ale też przyda mi się jako kolejne "miejsce pracy". Patrząc na całokształt pojawiających się pomieszczeń, pewnie trochę dałoby się pozmieniać, ale na to już będzie miejsce w 2 części ^^ Chciałem dać trochę backstory Aktorki. W sumie i tak głupio zrobiłem, że kompletnie nikt jej nie kojarzy, ale to też brak pomyślunku z mojej strony - trochę nadrobiłem to na skróty. Alice jest wredna, ale to na pewno jedna z ciekawszych postaci w grze. Nie zestawiłbym ją z Samfu, bo to zupełnie inny poziom gry, ale też postać, która wnosi coś więcej. Lily zaskoczy jeszcze, trzeba dać jej trochę czasu.
      Brak rzeczy Oliviera (jak i wszystko w Pecca) ma swoje powody, mniejsze czy większe ^^ Kurczę tu trochę mój błąd, bo rzeczywiście Cecily nie mogła wiedzieć, że cały hotel pogrążył się w ciemności, ALE jak to pisałem miałem na myśli raczej taki skrót myślowy - widziała jak zgasło wszystko, co normalnie się świeci - światła hotelowe, światła na Sali Kinowej oraz światła w pomieszczeniu na zapleczu. Także tym razem bez głębszych teorii spiskowych :P
      Przed Julią jeszcze bardzo długa droga, pełna wzlotów i upadków. Nie bez powodu była na początku sporo w cieniu, żeby teraz z niego wyjść i mieć przed sobą jeszcze sporo "dużych" wydarzeń, które jej postać będą kształtować. Pewnie podskoczy w rankingach sporo z czasem. Oba paringi są zagrożone i powiem (bez spoilerów), że dziwne by było jakby dwie pełne pary przeżyły zabójczą grę. No, ale taka opcja jest oczywiście. Główny motyw już tuż tuż.

      Dzięki za komentarz!

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  6. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz