Epizod I - Rozdział 5: Chodząca perfekcja (Lokaj)
Rozdział 5: Chodząca
perfekcja (Lokaj)
Kochani nadszedł czas na zapowiadany, bardzo krótki rozdział. Niestety, ale to wymagany zabieg dla fabuły i taka perspektyw takiej długości musiała się trafić. Zaufajcie nam jako twórcom, którzy mają rozpisaną całą fabułę i po prostu analizujcie to co macie ;) Za cztery dni widzimy się już w rozdziale normalnej długości, więc nie musicie się obawiać. Miłej lektury i zapraszam do komentowania po przeczytaniu!
---------------------------------------------------
Maszynownia była pomieszczeniem
napędzającym hotel do życia. Dzięki niej wszystkie mechanizmy działały jak
należy. Musiałem często tu przychodzić, kiedy trzeba było coś sprawdzić albo
naprawić. Lubiłem to miejsce. Zębatki i maszyny wytwarzały rytm, który zdawał
się dyktować wszystkimi zasadami. Byłem w naprawdę niesamowitym miejscu, które
było prawie gotowe na to, na co szykowali je moi pracodawcy. Potrzebowało
jeszcze dwóch dni. Goście zdążyli już zauważyć luki i to sprawiło, że przez
moment zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Mycroft,
imię pojawiło się w mojej głowie. Był najbliżej odkrycia wszystkiego. Mógł
znaleźć lokację, a także dowiedzieć się wielu rzeczy o tym miejscu, mnie oraz
moich pracodawcach. Nie mogłem na to pozwolić, to było moje jedyne zadanie, mój
cel…
Goście znajdowali się w hotelu
od niecałych trzech dni. Wiedziałem, że maksymalnie za cztery kolejne zacznie
się rzeźnia. Tak musiało się stać. Przygotowałem dla nich niesamowite atrakcje,
które zmuszą ich do zrobienia pierwszego kroku. Osobiście nie do końca
zgadzałem się z tym, co miałem zaplanowane, ale byłem posłuszny i nie łamałem
danego słowa. Szczególnie, że mi coś obiecali. Zawsze dotrzymywali słowa.
Chciałem ochronić cenne życia, ale wiedziałem, że nadchodzące ofiary otworzą
drzwi do zupełnie innego świata. Potrzebowaliśmy tych ludzi i tych wyników
badań.
Najbardziej żałowałem tego, że
nie mogłem powiedzieć im prawdy. Musiałem ich już oszukać przynajmniej raz, a
nie lubiłem kłamać. Nauczono mnie szczerości. Nie czułem się komfortowo
wychodząc poza to, co było w mojej głowie. Wierzyłem jednak, że przyczyniam się
do czegoś większego, a ta wiara napędzała mnie do działania. Podszedłem do
kratki wentylacyjnej i spojrzałem na kurki. Ten od tlenu dostarczał w stu
procentach potrzebny do życia składnik. Nie zamierzałem go ruszać, w końcu
mieli zabijać się sami, gdybym ja miał im pomóc to nie byłoby w tym żadnego
wyzwania. Interesował mnie umiejscowiony obok, zielony kurek. Gaz usypiający, głosiła etykietka.
Dopiero, co wróciłem z jadalni, bo chciałem zobaczyć jak zareagują na odkręcony
w dwudziestu procentach zawór. Ziewali i robili się ospali, ale nie było to
wystarczające, więc przekręciłem kurek tak, żeby przepływ był na połowę mocy.
Oparłem się o ścianę,
zastanawiając się nad listą rzeczy, które należało naprawić. Było tego sporo.
Wiedzieli już, że jesteśmy w Europie, a to i tak było za dużo. Musiałem uznać
ich wyższość w tej kwestii, kompletnie nie pomyślałem, że mogą dojść do takiego
wniosku po spojrzeniu na gniazdka elektryczne. Byli sprytni i pomimo kłótni i
niepewności, trzymali się razem. Pierwszą rzeczą, jaką miałem się zająć była
sieć hotelu. Urządzenie monitorujące, które ustawiłem w sali zabaw było jednym,
wielkim nieporozumieniem. Nie mogłem pozwolić sobie na takie błędy, ale moi
pracodawcy strasznie się spieszyli z wystartowaniem projektu, dlatego miałem
niezwykle mało czasu na przygotowania, a rzeczy do ogarnięcia była cała masa.
Kolejne pomieszczenia miały otworzyć się już niedługo, a przynajmniej takie
były założenia. Czynnik potrzebny do ich otwarcia był kwestią czasu.
Wystarczy, pomyślałem. Zakręciłem kurek zastanawiając się czy nie
przesadziłem. Spojrzałem na zegarek i przeklikałem badając kolejne kamerki.
Większość dotarła do pokoi, ale nie wszyscy. Audrey King spała na podłodze w
kuchni, Dismas Hardin niedaleko wind, a Olivier Naess... Och nie, westchnąłem patrząc na jedno z pomieszczeń. To, co tam
było mogło oznaczać tylko jedno. Przejrzałem mapę hotelu i zauważyłem
połączenia jednego z pokoi gościnnych z tym piętrem. W budynku były przejścia,
których nawet ja nie znałem. Wyglądało to jakby moi pracodawcy mieli już plan
dla każdej osoby, ale wiedziałem, że wszystko było jedną, wielką niewiadomą.
To była ostatnia czynność przed
przygotowaniami. Musiałem teraz złożyć meldunek. Oni czekali. Nie chciałem
korzystać ze swojej typowej metody przemieszczania się, bo czułem się po niej
dziwnie. Dzięki temu, że udało mi się zrobić wszystko tak szybko mogłem
przejechać się normalnie windą. Opuściłem maszynownię, sprawdzając przed
wyjściem dużą dźwignię, która rzucała się w oczy najbardziej w całym
pomieszczeniu. Była podniesiona do góry, co było dobrym znakiem, bo oznaczało
to, że mechanizm działał poprawnie. Przeszedłem przez klatkę schodową i
podszedłem do windy. Kabina po chwili pojawiła się, a ja wsiadłem do środka
otwierając kratę. Większość przycisków była nieaktywna. To jednak tyczyło się
uczestników, bo ja musiałem mieć dostęp wszędzie. Wyciągnąłem kartę z kieszeni
i przejechałem po czytniku, który był zakamuflowany w jednej ze szczelin przy
panelu z guzikami. Winda ruszyła.
Chwilę później wysiadłem na
klatce schodowej przed laboratorium. Przeszedłem przez blaszane drzwi i
znalazłem się w pomieszczeniu, w którym często musiałem przebywać, bo lubili je
moi pracodawcy. Oczywiście miałem na myśli jego ukrytą część, w końcu goście
też mieli mieć tutaj dostęp za jakiś czas, a nie mogło być tak, że weszliby
tam, gdzie nie trzeba. Przeszedłem pomiędzy rzędami lad, na których stały
fiolki, przyrządy do pomiarów oraz zapiski. Kiedy goście dotrą do tego miejsca,
otworzy się przed nimi prawda, na którą nie byli jeszcze gotowi. Dotarłem do
przeciwległej ściany i stanąłem przed półką ze słojami, w których były
zatopione w formalinie różne składniki potrzebne do badań i obserwacji.
Podniosłem jeden z nich i wcisnąłem niedużą płytkę, prawie niewidoczną dla kogoś,
kto nie wiedział, czego szukać.
Jedna ze ścian wydała z siebie
cichy dźwięk przesunięcia. Wizualnie jednak nic się nie zmieniło. Wiedziałem,
że to zaledwie kolejne zabezpieczenie. Dotknąłem delikatnie powierzchni i
płynnie przeszedłem przez hologram, który dodatkowo ukrywał to miejsce.
Trafiłem do niedużego, nieoświetlonego korytarza. Nie był taki jak reszta
hotelu. Przeznaczony był tylko dla personelu. Ciemność za bardzo mi nie
przeszkadzała, bo mój wzrok świetnie adaptował się w mroku. Podszedłem do drzwi
i poczułem nieprzyjemne szmery w głowie. To było miejsce, w którym zawsze się
tak czułem. Pogodziłem się już z tym, bo nie miałem wyboru, chociaż trochę
niesprawiedliwe było to, że za swoją lojalność nie otrzymywałem za dużo
zaufania, a podobno było ono najważniejsze w relacjach rodzinnych.
Stanąłem przed ciężkimi,
metalowymi drzwiami. Nie miały one klamki, ani żadnego uchwytu. Zdawały się być
idealnie dopasowane do ramy i siedziały w niej wygodnie. Tuż przed nimi
znajdował się panel. Wydawał się być wyłączony, ale gdy odchrząknąłem zaświecił
delikatnym, zielonym światłem, które nie byłoby w stanie zaszkodzić hologramowi
ściany.
- System
identyfikacji głosowej: Próbka głosu - identyfikacja - powiedział
automatycznie wygenerowany głos.
- Proszę o identyfikacje
i otwarcie drzwi - powiedziałem.
- Analiza próbki
głosu w toku... - system zaczął badać to, co usłyszał - Głos zidentyfikowany: Sora.
Po
znalezieniu mnie w systemie drzwi się otworzyły, a w moich oczach zaczęło się
wszystko mieszać. Widziałem tylko czarne zarysy ścian pomieszczenia oraz dużo
zieleni ze specjalnych tub, które zajmowały większą część pokoju. Rozkład
znałem na pamięć, ale momentami zahaczałem niedbale o szafkę czy stolik.
Stanąłem w tym samym miejscu, co zawsze. Czekałem. Oni już wiedzieli, że tu
jestem.
Usłyszałem delikatne
skrzypnięcie krzesła. Nadeszła na mnie pora.
- Udało ci się mój
drogi? - zapytał
męski głos.
- Gaz został
rozpylony, a goście zasnęli. Wszyscy poza trójką są w pokojach. Mogę zapytać
o... - zacząłem,
ale przerwała mi.
- Nie przejmuj się
tym mój drogi - kobieta miała w głosie sporo troski. Oboje traktowali mnie jak swoje
dziecko.
- Czy mogę przejść
do kolejnych czynności?
- Oczywiście.
Jesteś pewien, że wystarczy ci czasu? - zapytał mężczyzna.
- Tak - odpowiedziałem z
pewnością w głosie.
- Doskonale. My
wykorzystamy słabe ogniwo, które znaleźliśmy i postaramy się osiągnąć cel.
Wiemy, że obawiasz się ofiar, ale są nieuniknione. Postaramy się je
zminimalizować - mój pracodawca był spokojny. Rzadko, kiedy tracił panowanie, ale
wiedziałem, że gdy coś go zdenerwowało to ciężko było go zatrzymać.
- A jak wygląda
sytuacja z twoim wyborem? Jesteś pewien, że nie zaburzy naszej... wizji? - kobieta była z
kolei znacznie cięższa do przeczytania. Czasami bywała uległa i pozwalała na
dużo, a czasami nie dało się z nią kompletnie dogadać. Teraz musiała mieć dobry
humor.
- Jestem pewien, że
będzie przydatnym sojusznikiem i uprzedzi nas jakby szykowało się coś większego
- powiedziałem.
- Doskonale - odpowiedzieli
wspólnie.
Zobaczyłem rozmazane ruchy, ale
nie mogłem nic na to teraz poradzić. Ten pokój tak na mnie działał.
- Wiesz, że to dla
twojego dobra - powiedziała kobieta łapiąc mnie za dłoń. Poczułem delikatny dreszcz - I tak mówimy ci o wszystkim.
- A ty musisz na
nich uważać. Zdążysz przyszykować zakazy? - zapytał raz jeszcze mężczyzna.
- Tak, bez problemu
- potwierdziłem
- Mam już wszystko przyszykowane.
- Jestem z ciebie
dumna – głos
kobiety zalał mnie falą ciepła.
- Cieszymy się, że
nam pomagasz - powiedział podchodząc i głaszcząc mnie po policzku drugi głos.
Uśmiechnąłem
się i ruszyłem w stronę wyjścia. Lubiłem być przydatny.
Czekało mnie teraz sporo roboty.
Kolejne godziny miały być bardzo ciężkie. Chciałem jednak zacząć od
najważniejszego. Ścisnąłem kopertę, którą miałem przyszykowaną od rana i
ruszyłem do windy. Wysiadłem przy recepcji i zszedłem schodkami w dół.
Sypialnie oblegały korytarz z każdej strony. Ja jednak szukałem jednej,
konkretnej. Podszedłem pod drzwi i otworzyłem kopertę. Wsadziłem do środka kartę
dostępu, spojrzałem czy napisany przeze mnie list dalej jest w środku, po czym
zalepiłem i wcisnąłem w szczelinę pomiędzy drzwiami. Usłyszałem jak paczka
upada na podłogę po drugiej stronie. Teraz wystarczyło poczekać. Uśmiechnąłem
się pod nosem i ruszyłem przygotować wszystko na przebudzenie...
-----------------------------------------------
Dziękujemy za wsparcie Naszym Patronom:
- Raika
Szczerze mówiąc, nie wiem jak skomentować ten rozdział. Cieszę się, że dowiedzieliśmy się więcej o Lokaju, poznaliśmy jego myśli i opinie odnośnie całej zabójczej gry oraz tajemniczych osobistościach, których traktuje jak stwórców. Chapter pozostawia z wieloma pytaniami na które odpowiedzi pewnie poznamy w przyszłości, jednakże nadal czuję lekki niedosyt :c Ciekawi mnie, gdzie usnął albo co zrobił Olivier, skoro sam na widok tego westchnął raczej w smutnym sensie. To nie tak, że rozdział nie odpowiada na pytanie, kto wpuścił gaz do pomieszczeń! Czyli jednak to był lokaj... Nie wiem czemu, ale przy tej kwestii, gdzie białowłosy powiedział, że miał za mało czasu na przygotowanie wszystkiego i teraz musi jeszcze coś przygotowywać wyczułem lekkie nawiązanie do samego procesu pisania xD Jestem jeszcze ciekawy tego, jaki zakaz kto dostanie, bo to może serio ograniczyć potencjały niektórych postaci, co raczej nie będzie dobrą rzeczą D: Ale postaram się wam zaufać i wierzyć, że robicie wszystko żeby Peccatorum było jak najciekawsze ^^ No cóż, to wszystko co mam do powiedzenia odnośnie tego rozdziału, bardzo zaciekawiony i z małym niedosytem czekam na następny! :D
OdpowiedzUsuńSzacuneczek za wyłapanie nawiązanka! :D Dużo pytań, tak jak miało być, nic, co pojawiło się w tym rozdziale nie było przypadkowe i o wszystkim należy pamiętać. Nie muszę też oczywiście wspominać, że wszystko zostanie prędzej czy później wyjaśnione. Czułem, że niedosyt będzie, ale cieszę się, że się podobało. Teraz cała siatka motywów została rozwiana i możemy na dobre zacząć grę :>
UsuńDzięki za komentarz!
Nie mam pomysłu na komentarz ale czekam na wszystkie spekulacje na temat "zdrajcy" na razie sądzę, że to ktoś o kim nam na razie tak tylko wspomnieliśmy kilka słów a dopiero później będzie rozwijanu. No równie dobrze może to być Rewolwerów bo widać, że to pupilek Bobra😏
OdpowiedzUsuńTo by była spora ironia losu, w końcu Rew to honorowa bestia, ale kto wie, kto wie :)
UsuńDzięki za komentarz!
No proszę, wychodzi na to, że Lokaj (aka Sora?) okazuje się poniekąd 23 postacią główną. :D
OdpowiedzUsuńWcześniej już wypowiedziałem się na temat jego sposobu adresowania innych bohaterów, posądzając go przy tym o bycie takim Monokumą v2, ale jak widać, to nie było aż takie proste. I bardzo dobrze!
Tym sposobem otwiera się wiele potencjalnych ścieżek, które, jeśli dobrze wykonane, mogą przynieść Peccatorum to unikatowe ‘coś’ co oderwie na dobre tą łatkę danganronpowości. Na przykład, Lokaj zdradza swoich pracodawców by uratować gości i poświęca swoje życie dla nich. Może nawet okaże się, że w jakimś ‘poprzednim życiu’ był partnerem jednej z kobiecych postaci (zakładając, że był i jest mężczyzną), albo wręcz nawiąże się jakieś uczucie już w samym hotelu? Albo zdecyduje się sam dołączyć do zabójczej gry lub zostanie do tego zmuszony? Kto wie? Pożyjemy zobaczymy. Nie mogę się doczekać jak ten potencjał zostanie wykorzystany. :D
A tak ogólnie co do rozdziału, uważam, że został on wprowadzony trochę za wcześnie. Nie wiele, ale jednak. Jak dla mnie, tajemnica tego, co farmaceutka ostatnio wyczuła w powietrzu powinna była jeszcze sobie trochę powiesić w powietrzu, może choć z 1 rozdział. Publikując ‘odcinkowo’ było te kilka dni przerwy, ale czytając to później ‘za jednym zamachem’, w oczach czytelnika może nastąpić taka lekka fala. Niby jest coś tajemniczego, ale praktycznie od ręki jest to wyjaśnione.
Rozdział krótki, więc i ja się nie rozpiszę aż tak bardzo jak zwykle :P. Zostawię tylko taki lekki ‘morał’ na koniec. Miło, że starasz się zawsze dać pewną ilość i do tego (jak na razie) jest to regularnie wrzucane, ale nie bój się krótkich rozdziałów, takich jak ten lub nawet znacznie krótszych, (tak na przyszłość) nie mówiąc o ewentualnym przesuwaniu dat premier. Czasami dobrze jest wrócić i poczytać własną pracę po czasie, bo choć Pecca z tego co zrozumiałem było bardzo długo planowane, każdy plan może tylko wydawać się perfekcyjny i dzięki temu możesz zauważyć zarówno elementy zbędne, jak i te, które zasługują na rozwinięcie lub przesunięcie, choć wcześniej tego nie widziałeś. Czytelnik powinien być bardzo ważny, ale bynajmniej moją ‘szkołą’ pisania, dzieło powinno zawsze stać na piedestale. Ufam, że stwierdzam tylko oczywiste, ale sądzę, że warto to i tak tu zostawić. ;)
W każdym razie, dzięki za rozdział i żądny krwi czekam na następny, bo jestem mega ciekawy jak kreatywne i brutalne będą morderstwa :D
I tak wyszła ściana tekstu xD
UsuńJak często są motywy, gdzie są śmiertelnicy, Bogowie i pół-Bogowie, tak tutaj są Goście, Porywacze i Pół-Porywacze-Pół-Goście :D Oczywiście nazwy nie zostaną w ten sposób ułożone, bo byłoby to bez sensu, ale w tym właśnie rzecz. Lokaj będzie postacią bardzo skrajną, ale jego historia jest długa i całkiem zaplanowana. Daliśmy sobie oczywiście pewien margines błędu, bo plan nie oznacza scenariusza (gdzie wszystko jest spisane), ale jednak. Pamiętaj, żeby mimo wszystko patrzeć na potencjał z perspektywy "przyszłej" całości, bo Lokaj to jednak dosyć rozwinięta postać, która będzie budowała się dosyć długo ^^
UsuńPowiem, że jeżeli chodzi o samo wprowadzenie, to chciałem go dać szybko, żeby pokazać, że powolny początek, może w pewnym momencie rozwinąć się w wiele ścieżek, które teraz sprawnie będziemy rozwijać, ALE zgadzam się - patrzę na pisanie z perspektywy tych przerw pomiędzy rozdziałami, a całościowo cały zabieg traci trochę mocy. No teraz już właściwie po ptakach, ale tutaj przyznaje rację ^^
Morał bardzo dobry i w sumie zauważę taką trochę zabawną rzecz - chociaż może tego nie widać, to naprawdę wykładam dzieło ponad czytelników. Staram się dla własnego dobra rozbudować postacie (co może czasami być trochę fillerowe), ale z drugiej strony pomimo tego jak ludzie potrafią marudzić i zaznaczać, że akcja nie ma sensu, tamto i to nie ma wyjaśnienia - trzymam się tego, co zaplanowałem. Plan był tworzony rok (oczywiście nie codziennie, bo praca/uczelnia/życie) i chociaż mam zaplanowane wszystko to już teraz pojawiło się parę "zmian" ^^ Chociażby scena na lodowisku w rozdziale Mycrofta - miała być prosta, opisana na maksymalnie stronę, ale rozbudowałem trochę przy okazji postać Rewolwerowa i Mycrofta i bardzo mnie to cieszy. Dlatego ostateczne dzieło to dla mnie świętość i chociaż krótsze rozdziały raczej rzadko będą się zdarzały, to będę się starał, żeby wszystko miało sens, każda postać miała głębię, a całość była jak najlepsza!
Dzięki za komentarz!
Mam wrażenie że ktoś pracodawców popędzał skoro musieli w pośpiechu projekt wystartowac. CIEKAWE KTO. Oficjalnie wiemy że lokaj się z kimś dogadał i mam pewne podejrzenie (Stawiam 100 złotych że to Oliver za pewien składnik będzie info dawał.) Bobru niewiem czemu bałeś się że ten rozdział się nie spodoba. Jest bardzo ciekawy (nawet ciekawszy niż poprzedni lub nawet 3) do tego dostaliśmy pare potwierdzeń (Przynajmniej my czytelnicy) Mam tylko nadzieje że Lokaj zoorganizuje naszej grupie pare fałszywych wskazówek by namieszać w głowach. (Skoro i tak domyślili się że są w Europie to można im namieszać pokazujac inne rzeczy w nowych pokojach) Nadal mnie ciekawi motyw transportu jakiego używa Lokaj i AMBITNA PARA KTÓRA SPEŁNIA MARZENIA.
OdpowiedzUsuńW sumie raczej obawiałem się narzekań na długość rozdziału, że "nie o takie rozdziały nic nie robiliśmy" i te klimaty, ale cieszę się, że się podoba xD Chociaż dużo tu zostało powiedziane, to cała masa czeka na odkrycie w najbliższych rozdziałach. No i nawiązanka wyłapane, więc jest dobrze xD
UsuńDzięki za komentarz!
Rozdział rzeczywiście krótki, ale to nie znaczy, że gorszy. Czytało się go tak samo dobrze, jak poprzednie ♥ Pozostawił niedosyt, ale jestem niemalże pewna, że to zamierzony zabieg :D
OdpowiedzUsuńJakbym miała obstawiać, kto jest szpiegiem, to powiedziałabym, że Iluzjonista, żeby był do czegokolwiek przydatny xD Sam motyw mnie odrobinę zaskoczył, a jak patrzę na listę postaci na poważnie to nie wiem, kto mógłby być zdrajcą. Detektyw wydawałby się ciekawą opcją, w którą wątpię, ale kto wie.
Co do Lokaja to dostał jedno z moich ulubionych imion. Oznacza "niebo", z tego co pamiętam ♥ Lokaj podobał mi się od samego początku, więc tutaj nic się nie zmieniło, jest bardzo interesujący ♥
Teraz wiedząc o takich szczegółach jak czytnik w windzie albo sekret w laboratorium na pewno będę bardziej zwracać na nie uwagę w rozdziałach Gości. Zanim je odkryją, pewnie minie sporo czasu, ale wierzę, że warto o tym pamiętać.
Z niecierpliwością czekam na rozlew krwi i pierwszy szok, że jednak ktoś odważył się zabić ♥
Niedosyt trochę zamierzony, bo jednak rozdział po prostu musiał taki być ^^ Widzę, że dużo opcji jeżeli chodzi o zdrajcę, ale na ten moment ciężko się domyśleć, kto za tym stoi. Pojęcie "zdrajca" jest też takie nie do końca celne, ale to zobaczycie sami. Tak :D Sora to niebo, co też nie jest do końca przypadkowe, a imię z kolei uwielbia Neri C: Dużo motywów, czytnik i sekret to właściwie wierzchołek góry lodowej :D Ale prawda, warto zwracać teraz na nowe rzeczy uwagę.
UsuńZabójstwo mimo wszystko się zbliża :>
Dzięki za komentarz!
Trochę mnie zaskakuje to, że Lokaj (Sora - cudowne imię) jest tak bardzo ludzki jest też popełnia błędy. Prawdę mówiąc, podejrzewałam, że jest kimś w rodzaju robota... Ale to bardzo miłe zaskoczenie. Skoro nie chcę śmierci, powód, dla którego to robi musi być bardzo ważny (prawdę mówiąc, myślę, że choroba nie jest jedynym powodem).
OdpowiedzUsuńO co chodziło tam z tym Olivierem?? Nie mówcie mi, że jeden z mojego top 3 ma umrzeć tak szybko... Nie, chyba nikt nie jest jeszcze na tyle zdesperowany, by już zabić.
A co do zdrajcy, który ma się teraz pojawić zwerbowany przez Sore.. Moim zdaniem to będzie albo Haker, który jest dużym zagrożeniem. Możliwe też, że Alice. Nie było jej dużo, ale jej talent sprawia, że jest osobą, która łatwo może wbić nóż w plecy.
A może Jacob? Ten detektyw wywołuje u mnie ciarki i nie wierze mu ani trochę. Sama nir wiem dlaczego.
Tak w ogóle, miałam to napisać pod poprzednim rozdziałem, ale zapomniałam.
Czy Agata nie jest perfekcyjnym materiałem na zabójcę? W prologu było powiedziane, że potrafi robić lalki podobne do ludzi.
Może zabić, ustawić lalkę tak, żeby ktoś powiedział, że jeszcze widział daną osobę, choć ta może już nie żyć i później ją gdzieś schować. W ten sposób czas morderstwa początkowo może być uważany za fałszywy.
To byłoby super!!!
Haha cieszę się bardzo, że jest taka aura nieufności już od początku. Chciałem bardzo, żeby historia nawet pomimo posiadania tych niby bezpiecznych osób, zawsze stawiała pytania i sprawiała, żeby nikomu nie było tak łatwo uwierzyć ^^ Talent Agaty potrafi być niezłą zasłoną dymną, patrząc na to, że rzeczywiście pomimo swojej nikłej postury, mogłaby bez problemu namieszać stworzeniem lalki, która kupiłaby jej dużo czasu, jako morderczyni. Lepiej - jakby tak pomogła prawdziwemu mordercy, bo taki trop z lalką bardzo szybko by zbił winę na nią :D
UsuńDzięki za komentarz!
Jak zwykle, znowu się wkręciłem w zabójczą grę :D. Jeśli chodzi o ten rozdział to jest krótki, ale daje bardzo dużo pytań, i mase ścieżek jaką drogą może pójść fabuła, jak i postać lokaja. Mój typ jest taki, że nasza dwójka tajemniczych postaci, wplącze Lokaja w zabójczą grę, ale jak już wspomniałem, to tylko jedna z wielu możliwości. Ogólnie rzecz biorąc to bardzo dobrze zapowiada się ta opowieść, i czekam na ciekawsze przedstawienie postaci takich jak: Ethan, Sandra, Yama, lily i Cecily. Co do tej ostatniej to wogule mnie nie kupiła, ale wydaje się najciekawsza z wymienonych powyżej. Dorzucam swoje dwa słowa, i jeśli ktoś to wogule przeczyta to miłego dzionka. PIONA.
OdpowiedzUsuń